Skąpane w ponurych i pięknych jednocześnie szarościach obrazy, perfekcyjnie rezonują ze szczerym i bolesnym tekstem, który sugestywnie oraz bez ogródek mówi o przemocy w bliskiej relacji.
Obchodzony obecnie Rok Stanisława Lema, który gdyby żył skończyłby równo 100 lat, ma swoje akcenty również w Gnieźnie. Takim miejscem popularyzującym dorobek literacki tego pisarza, filozofa, futurologa czy krytyka zdaje się naturalnie Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna.
Poza sięgnięciem po książki tego autora specjalizującego się w fantastyce naukowej lub obejrzeniem cyklu „Na 100-lecie urodzin: Lem w Bibliotece”, gdzie o dziełach tego twórcy opowiada jeden z bardziej kompetentnych i błyskotliwych lemologów, czyli Wiktor Koliński, warto też obejrzeć czynną do końca września biblioteczną...
Tym razem „na tapetę” niekontrolowanych rozmów o klasyce „wjechała” Biblia, czyli na początek jej Stary Testament oraz jego pierwotna wielogłosowość, a nawet… politeizm czy tworzący ją „ludzie, którzy mieli ideę” na wygnaniu w Babilonie.
Po refleksyjnym, ale też pełnym polotu, humoru i ciepła spotkaniu z Radkiem Rakiem oraz stonowanej i wrażliwej, a do tego niepozbawionej mądrości i czułości wizycie Urszuli Zajączkowskiej, przyszła pora na wszechstronną i rozgadaną oraz równie inteligentną co poprzednicy Marię Strzelecką.
To już 10 lat odkąd każdego roku w centrum Gniezna pojawiają się wielkoformatowe fotografie jego mieszkańców. Zawsze przykuwające uwagę, wykonane z największym pietyzmem i poruszające serca widzów, bo stworzone przez mistrzów światłoczułego obrazu.
Magnetyczny portret głodującego lekarza rezydenta, protestujący pod Sądem Najwyższym z podniesionymi dłońmi i palcami tworzącymi literę „v”, dziewczyna jedząca banana z przepaską na głowie z napisem „danger”, trzy postaci w białych kombinezonach nad kałużą krwi, a także rozradowana starsza kobieta z tęczową flagą w dłoni czy wreszcie nieprzebrane tłumy na ulicach i pod Sejmem z jesiennych Strajków Kobiet.
Piękne, zdobne i niezwykle kunsztowne. Odnalezione przypadkiem miniaturowe obrazy budynków, ulic oraz dedykowanych i okolicznościowych ekslibrisów. Z secesyjnym zawijasem, wiosennym kwiatem, a także liternictwem, którego nie odda żadna komputerowa czcionka.
Tak można by określić autora wystawy „Titanic w bibliotece”, który już od dziecka interesował się słynnym ze swej tragedii liniowcem, a następnie zaczął gromadzić na jego temat książki, by w końcu dzięki posiadanym zdolnościom plastycznym i własnej wrażliwości, naszkicować go białym węglem na czarnym papierze.