Cosplayowe portrety albo magia w książnicy
Któż z nas nie marzy żeby choć raz stać się kimś innym? Przemienić się w postać, którą podziwia czy lubi w świecie realnym bądź fikcyjnym kreowanym przez książki, filmy, a nawet gry? Najnowsza wystawa w małej galerii Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna, która stała się swoistym preludium do 12. Konwentu Fantastyki Fantasmagoria – udowadnia, że wszystko jest możliwe!
W zasadzie już jej tytuł „Możesz być kim chcesz” nie pozostawia złudzeń, a cała ekspozycja to nic innego jak fotografia cosplayowa stworzona przez Agnieszkę „Aretsę” Klamańską-Ignaczak. I tutaj od razu warto wyjaśnić czym jest rzeczony cosplay i co zresztą zrobili otwierający wernisaż, czyli inicjatorka oraz kuratorka wystawy Katarzyna Mikołajczewska-Modrzejewska, a także prezes Stowarzyszenia Fantasmagoria i szef Konwentu Wiktor Koliński. Cosplay zatem swoją nazwę i znaczenie wziął od słów cos – czyli kostium oraz play – co oznacza zabawę czy odgrywanie roli. Można też z przymrużeniem oka porównać cosplay do idei „imprez przebieranych”, choć wcielanie się w wybraną postać nie polega tu na luźnej stylizacji, ale dość precyzyjnym upodobnieniu się i dobraniu stroju. Te ostatnie działania zresztą obok stosownej prezentacji, są wysoko oceniane w cosplayowym konkursie, którego nie brakuje też na gnieźnieńskiej Fantasmagorii.
W jakie zatem osoby i jak bardzo wiarygodnie wcieliły się bohaterki i bohaterowie portretów „Aretsy”, która cosplayem interesuje się 10 lat, a fotografią nieco dłużej? Na kilkunastu zdjęciach odnajdziemy tak naprawdę bardzo różne postaci, począwszy od najbardziej rozpoznawalnych jak Joker, Merida Waleczna czy żyjąca w realnym świecie piosenkarka Billie Eilish, a skończywszy na tych „niszowych”, czyli całkiem nieznanych przeciętnej publiczności. Jednak bez względu na fakt z jakimi personami się zetkniemy, to we wszystkich przypadkach zachwyci nas kunszt wykonania, fantazja i pasja.
Przy czym podobne uczucia towarzyszą pracy fotografki-cosplayerki, która dokładnie wie co i jak pokazać w swych dziełach, dzięki czemu są one niesamowicie wiarygodne i wciągające. Dla mnie prawdziwą sztuką pod tym względem jest portret Blue Diamond w którą wciela się Shana Banana, bo poza kosmicznym czy wręcz fluorescencyjnym magnetyzmem tej postaci, zostało również kapitalnie zaaranżowane jasno-granatowe tło. Natomiast z drugiej strony podobnie uwodzi niemal malarski autoportret „Aretsy”, którego barwy i światło mogłyby wyjść spod pędzla, a do tego mistrzostwem jest prezentacja stworzonej przez nią postaci inspirowanej… lisem. Jakby to określili co niektórzy odbiorcy „wyższy level”, gdzie pudrowe róże i ceglaste czerwienie, świetnie korespondują z refleksyjnym wyrazem twarzy i jasnymi oraz futerkowymi elementami. A jaka jest wasza ulubiona postać? Przyjdźcie i spróbujcie ją odnaleźć do końca wakacji w galerii gnieźnieńskiej książnicy przy ul. Staszica.