Kilkadziesiąt małoformatowych i czarno-białych fotografii analogowych anektuje galeryjne wnętrza Starego Ratusza. Totalnie przemyślane czy wręcz konceptualne dzieła, których na co dzień nie uświadczy się zbyt wiele w Gnieźnie, kryją w sobie jednocześnie proste i niesamowite historie. Co mówią?
Dobrze jeśli sztuka nie istnieje tylko „dla siebie”, lecz swą formą i treścią wspiera czasem ważny przekaz. Tak jak to stało się w tym miesiącu za sprawą niespodziewanej inicjatywy fotografa Sebastiana Ucińskiego i gnieźnieńskich amazonek.
Dokładnie 17 września o godzinie 17.00 w Latarni na Wenei została otwarta wystawa 17 fotografii Sebastiana Ucińskiego pt. „Migawki z Latarni”, które zatrzymały najpiękniejszy czas. Lata, ludzi i niesamowitych spotkań kulturalnych.
To już 10 lat odkąd każdego roku w centrum Gniezna pojawiają się wielkoformatowe fotografie jego mieszkańców. Zawsze przykuwające uwagę, wykonane z największym pietyzmem i poruszające serca widzów, bo stworzone przez mistrzów światłoczułego obrazu.
Magnetyczny portret głodującego lekarza rezydenta, protestujący pod Sądem Najwyższym z podniesionymi dłońmi i palcami tworzącymi literę „v”, dziewczyna jedząca banana z przepaską na głowie z napisem „danger”, trzy postaci w białych kombinezonach nad kałużą krwi, a także rozradowana starsza kobieta z tęczową flagą w dłoni czy wreszcie nieprzebrane tłumy na ulicach i pod Sejmem z jesiennych Strajków Kobiet.
Magdalena Graczyk urodziła się w Gnieźnie. Miasto jest w jej sercu nawet teraz w Rzymie, czy nad włoskim morzem. W Gnieźnie dorastała. Choć prawdziwą dorosłość wypracowała, nie bez bólu i trudu, we Włoszech. Kiedy dziś myśli o Gnieźnie – to jest nim dla niej rodzina. Z niebywałą czułością mówi właśnie o niej. W okresie covidowym tęsknota i troska o najbliższych spotęgowała się. To co widziała w najcięższym okresie w Italii dla nas było jedynie bed newsem z dalekiego kraju, wilkiem z bajki o czerwonym kapturku. Magda widziała to z okien, to była codzienność, w której sama doświadczyła...
O tym, że fotografia w Gnieźnie ma mocną pozycję, a jej pasjonaci to utalentowani artyści – pisaliśmy nie raz. Podobnie jak o osiągnięciach związanych z nią m.in. braci Dawida i Waldka Stube, którzy do licznych laurów za swe prace dorzucić mogą przyjęcie do Związku Polskich Artystów Fotografików.
Czy Alicja z Krainy Czarów miała okulary z czerwonymi oprawkami w kształcie serc? Czy Lady Makbet w dążeniu do władzy pomagał kij bejsbolowy? Albo czy Jaime Lannister i Robb Stark potrafili spojrzeć sobie w oczy, a Szeherezada nosiła dwa urocze kolczyki na twarzy?
Wprawne oko, pewne ujęcia i socjologiczny rys, to pierwsze co można dostrzec na tych fotografiach. Choć sercem zdaje się pulsująca opowieść o ich bohaterach i mieście.