Piękne, zdobne i niezwykle kunsztowne. Odnalezione przypadkiem miniaturowe obrazy budynków, ulic oraz dedykowanych i okolicznościowych ekslibrisów. Z secesyjnym zawijasem, wiosennym kwiatem, a także liternictwem, którego nie odda żadna komputerowa czcionka.
Tak można by określić autora wystawy „Titanic w bibliotece”, który już od dziecka interesował się słynnym ze swej tragedii liniowcem, a następnie zaczął gromadzić na jego temat książki, by w końcu dzięki posiadanym zdolnościom plastycznym i własnej wrażliwości, naszkicować go białym węglem na czarnym papierze.
Czy Alicja z Krainy Czarów miała okulary z czerwonymi oprawkami w kształcie serc? Czy Lady Makbet w dążeniu do władzy pomagał kij bejsbolowy? Albo czy Jaime Lannister i Robb Stark potrafili spojrzeć sobie w oczy, a Szeherezada nosiła dwa urocze kolczyki na twarzy?
Wprawne oko, pewne ujęcia i socjologiczny rys, to pierwsze co można dostrzec na tych fotografiach. Choć sercem zdaje się pulsująca opowieść o ich bohaterach i mieście.
Od własnej drogi artystycznej i zanegowania świata akademii, przez memy zrodzone z irytacji i niezgody na rzeczywistość oraz niespodziewaną popularność, aż do świadomego feminizmu, twórczego rozwoju i potrzeby opowiedzenia własnej historii, która pomoże uczynić świat lepszym. Tak można by opisać spotkanie z początku listopada z graficzką, malarką czy ilustratorką Martą Frej.