Zyski nie wyleczą traumy
To nie jest spektakl o gazie łupkowym ani o szkodach dla środowiska. Przynajmniej nie w najważniejszej warstwie. To rzecz o bolesnych relacjach, niespełnionych ambicjach, wyniszczającej walce i wszechobecnym braku. Przyroda jest tu na ostatnim miejscu, a pieniądze niczego nie załatwiają.
„Gaz!”, to najnowsza propozycja Teatru Fredry, która zdążyła wybrzmieć na scenie w bezpośredniej interakcji z widzami, co – przed ponownym zwiększeniem pandemicznych obostrzeń – było szczególną ucztą. Choć ten premierowy spektakl w reżyserii Marcina Wierzchowskiego i przy scenariuszowej współpracy z Justyną Bilik oraz Danielem Sołtysińskim, nie jest sztuką łatwą i przyjemną. Przynosi natomiast jeszcze więcej cierpkich refleksji na dzisiejsze trudne czasy.
Co w rodzinie
Pomysł, żeby o rodzinnych i osobistych ludzkich traumach opowiedzieć przez pryzmat „zewnętrznej szansy” na ich rychłe zniesienie – nie jest nowy. Zaskakuje za to jego interpretacja, która zamiast choćby pozornej poprawy, pogłębia cierpienie.
Z jednej strony można to odnieść do popularnego powiedzenia, że „pieniądze szczęścia nie dają”. Natomiast z drugiej każe zastanowić się nad kondycją polskiej rodziny, którą tak trafnie opisał już ponad 100 lat temu filozof i pisarz Stanisław Brzozowski zauważając, że:
„Póki człowiek utrzymuje się przeważnie z tego, co w ten czy inny sposób innym ludziom wydrze, rodzina nie przestanie być tym laboratorium uczuciowym, w którym najdrapieżniejsze, najbardziej egoistyczne, zaborcze, antyludzkie instynkty przetwarzane są na modłę sielankową, nie zmieniając swej zasadniczej treści. W imię rodziny popełnia się najwięcej podłości. Ona dostarcza największej ilości usprawiedliwień.”
I właśnie to okołorodzinne „szarpanie się” bohaterek i bohaterów przedstawienia oglądamy do końca, czyli stanowczo za długo, bo cała sztuka trwa blisko 3 godziny.
Przy okazji warto dodać, że kanwą dla „Gazu!”, stała się autentyczna historia mieszkańców lubelskiego Żurawlowa, którzy w przeciwieństwie do postaci wykreowanych przez Wierzchowskiego, sprzeciwili się wydobyciu „łupków” przez koncern Chevron w swojej miejscowości i tę walkę wygrali! Tych ludzi przypomniała wystawa fotografii Andrzeja Bąka w foyer teatru.
Galeria postaci
Tymczasem na scenie akcja dzieje się w małej podgnieźnieńskiej wsi i zaczyna od typowych konsultacji społecznych, podczas których ujawnia się cały wachlarz ludzkich postaw i emocji. Kogóż tu mamy?
Rodzeństwo, czyli neurotyczną i mającą swe ambicje Agatę (bardzo sugestywnie oddająca zmienność postaci Joanna Żurawska), oraz jej braci: Michała z niepełnosprawnością, który od czasu do czasu wygłasza drażliwe, lecz pobudzające do dyskusji sądy (wiarygodny w swym wcieleniu Marcin Bikowski) i Łukasza – geja, który skorzystał z szansy wyjazdu do Anglii i którego opinie, być może przez zazdrość, głównie denerwują siostrę (doskonale ważący ironię i dystans do swej roli Marcin Bartnikowski).
Będące już dawno w rozpadzie małżeństwo Beaty i Zbyszka (fantastycznie apodyktyczna Iwona Sapa, która świetnie oddaje też moment „złamania” swej bohaterki oraz kreujący cynicznego alkoholika Roland Nowak) wraz synem „Dzikim”, który stał się kimś w rodzaju anarchizującego ekologa (pomijając nie do końca prawdziwą konstrukcję postaci aktywisty – wcielenie Michała Karczewskiego).
Kolejną parę u progu swego związku, czyli marzącą o życiu gdzie indziej Werę (kapitalnie wyrazista Anna Stela) oraz jej rezolutnego partnera Adama (bardzo dobry w kreacji małomiasteczkowego karierowicza Paweł Dobek).
I wreszcie na plan pierwszy w tym wszystkim wybija się opiekuńcza i depresyjna Olga (ważna rola Martyny Rozwadowskiej pokazująca w pełnej krasie jej fantastyczny talent dramatyczny) wraz ze swym stanowczym oraz upartym i na swój sposób ideowym ojcem Bogdanem (bardzo dobry i w tym przypadku pięknie refleksyjny Wojciech Kalinowski).
Jest wreszcie ona, czyli „Grażyna od brudnej wody”, jak słusznie określił jej postać jeden z recenzentów – Zuzanna Czerniejewska-Stube. Wyrachowana, skrywająca pogardę pod słodkim uśmiechem i kłamstwa za okrągłymi słówkami, przedstawicielka międzynarodowej korporacji o złowrogiej nazwie Redemption Resources Unlimited.
Fot. Dawid Stube