Kto jeszcze nie widział fantastycznych premier z tego sezonu w gnieźnieńskim Teatrze im. Aleksandra Fredry lub kultowej „Królowej. Freddie – jestem legendą”, to ma na to ostatnią szansę w tym miesiącu przed wakacyjną przerwą. Bo zaprawdę jest co oglądać!
Okazuje się, że tekst sprzed ponad 250 lat i w dodatku z epoki niekoniecznie dziś bliskiej, może być prawdziwy jak całe spektrum ludzkich uczuć i przeżyć. Wystarczy tylko wyjść poza utarty schemat, a także dopisać… współczesną część, która z pewnością poruszy wielu dzisiejszych odbiorców.
Kolejny sezon w Teatrze Fredry to przede wszystkim premiera „Cierpień młodego Wertera” Johanna Wofganga Goethego i Patrycji Kowańskiej w reżyserii Marii Spiss, która miała miejsce 9 września, ale nie tylko, bo gnieźnieńska scena jak zawsze ma przynajmniej kilka innych propozycji w miesiącu dla swych odbiorców.
Mały Książe u Fredry. Ten spektakl mógłby być kanwą felietonu o dylematach recenzenta. Jak to napisać, by nie wylać dziecka z kąpielą? Zdarzyły się rzeczy, po których w trakcie spektaklu wiesz, że powinieneś wyjść. Nie wychodzisz, bo musiałbyś trzasnąć drzwiami, a lubisz to miejsce, tych ludzi. Nie wychodzisz, bo oprócz tego, że ktoś dał ci w pysk, na scenie zdarzyło się kilka pięknych momentów…Scenograf, aktorzy, wokale – generalnie dali kawałek teatralnej roboty i nie mało emocji.
(Interludium)
Zostawmy dylematy “zoila z prowincji”, to jego problem. A może nie zostawiajmy...