Wycinanki jak malowane
W zasadzie z każdego rękodzieła można uczynić dzieło sztuki. Wystarczy tylko trochę talentu, wystarczająco pracy i cierpliwości oraz jeszcze więcej pasji. Tak też jest z wycinanką.
Marta Karalus-Kuszczak znana również jako Konstancja Konefka, swoje zdolności manualne wykorzystuje w swej profesji od lat, ale wycinanki tworzy zdecydowanie krócej. Jak wyznała w rozmowie dla zina „Kurierka Wenecka”, powróciła do tworzenia prac w tej formie dzięki… zakupom w Lidlu, gdzie zobaczyła na tyle atrakcyjny papier, który po prostu musiała wziąć. Co ważne, kiedy już zaczęła wycinać na dobre, sięgnęła też do historii tej sztuki, która okazała się być obecna na niemal wszystkich kontynentach, zaś w Polsce jej początki sięgają XIX wieku, kiedy papier zaczyna być tani i sprzedawany jest przez żydowskich handlarzy. Zapewne więc dlatego korzenie wycinanki można łączyć z religijną wycinanką żydowską, a następnie wycinanie zaczyna być powszechne w różnych grupach społecznych.


Tymczasem mini wystawa dzieł Marty Karalus-Kuszczak, którą jednak będzie można oglądać dłużej niż do końca tego roku w holu Publicznej Biblioteki Pedagogicznej w Gnieźnie, to niejako zwieńczenie wcześniejszych warsztatów wycinankowych. Te ostatnie bowiem Marta poprowadziła dla nauczycieli pracujących z dziećmi, a kierowniczka książnicy Katarzyna Wilczkowska poprosiła ją także o pokazanie własnych prac. O tym, że jest co oglądać, chyba nie trzeba pisać, bo zaprezentowane wycinanki, tak jak zostało wspomniane na początku, to już małe dzieła sztuki. Wykonane na różne sposoby, postrzępione i gładkie, w misterne wzory lub będące zaledwie zarysem postaci oraz podejmujące różne tematy. Bo, jak przyznała także w „Kurierce…” Marta, wycinanka musi mieć temat. Jakie zatem tematy podejmuje twórczyni? Na pewno sporo tu wątków feministycznych, bo sylwetki czy „popiersia” kobiece przewijają się właściwie cały czas – czytające, spoglądające czy walczące. Poza tym nie brakuje też motywów zwierzęcych, roślinnych i zbiorowych pejzaży z ludźmi oraz przyrodą.
I choć prace gnieźnieńskiej artystki to może jeszcze nie kunsztowne i mroczne dzieła Hansa Christiana Andersena (tak, tak, autor słynnych baśni też wycinał!) ani poruszające i zaangażowane kadry Afroamerykanki Kary Walker, to widać i czuć w nich już ten nie tylko dekoracyjny nerw. Dlatego tym bardziej warto je obejrzeć, a będąc już przy okazji w Bibliotece, zaopatrzyć się również w przyjemne i pożyteczne książki na świąteczny czas czy zapytać o kolejne warsztaty z wycinanki.
Fot. K. Kasprzak-Bartkowiak i archiwum Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Gnieźnie (fot. nr 2)