Skip to main content

DKF Offeliada

Pod urokiem hrabiego Orloka

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Lutowa projekcja Dyskusyjnego Klubu Filmowego Offeliada, okazała się klasyką sprzed ponad stu lat, którą do przypomnienia gnieźnieńskim widzom skłoniła jej najnowsza adaptacja, czyli niemy i czarno-biały horror Friedricha Wilhelma Murnau pt. „Nosferatu – symfonia grozy”.

Nie od dziś wiadomo, że „wszystko już było” i kultura też ma swoje powracające co jakiś czas tematy. Tak też dzieje się ostatnio w kinie, gdzie po latach popularnych i mniej ambitnych filmów o wampirach, a następnie przerwie spowodowanej przesytem tej kwestii – twórcy znów do niej wracają. Najnowszym przykładem jest tu oczywiście kolejna adaptacja wspomnianego „Noferatu” w reżyserii Roberta Eggersa, która właśnie w lutym weszła do kin. W związku z tym filmowi pasjonaci z DKF, postanowili przypomnieć jak to wszystko się zaczęło.

Na początek więc animator kultury i twórca krótkich filmowych form Paweł Bartkowiak, przypomniał czym Nosferatu (hrabia Orlok) różni się od Draculi, mimo że obaj arystokratyczni i wampiryczni bohaterowie swą genezę mają w powieści irlandzkiego pisarza Brama Stokera. Następnie było o reżyserze pokazanego filmu, z którego profesją nie chcieli pogodzić się rodzice, więc przybrał on nazwisko Murnau, od miasta, gdzie były organizowane spotkania dla artystów. Dalej, nie zabrakło też kilku słów o niemieckim ekspresjonizmie, bo to w tym nurcie powstał „Nosferatu”, czyli sztucznej scenografii, kontraście czerni i bieli czy tajemniczych, a niekiedy fantastycznych historii utrzymanych w duchu romantyzmu.

Natomiast sam film, mimo że w tytule ma słowo „groza”, dziś raczej nie budzi strachu, tylko prędzej uśmiech na twarzy. Niemniej jednak warto go znać, nie tylko jako dzieło, które zapisało się w historii światowej kinematografii, ale też rzecz pokazującą jak zmieniły się nasze czasy, obyczaje czy wyobrażenie tego czego się boimy. Ekranowy hrabia Orlok, mimo że dziś raczej śmieszy niż straszy, jest zatem znakiem swej epoki, podobnie jak będąca jego wybranką niewinna i bezwolna Ellen. Jakże inni od ich dzisiejszych przedstawień w filmie Eggersa, ale to już temat na inną dyskusję.

Fot. Dominika Sochacka-Drzewiecka (MOK)

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak