Plenerowe smakowanie i zjawiskowe granie!
Po raz siódmy w historii, a pierwszy na powietrzu, znów w szerszym i jednocześnie kameralnym ponadrodzinnym gronie oraz na przekór wszelkim smutkom i obawom dzisiejszego świata, odbyła się Kulturalna Kuchnia Społeczna, którą poza pysznym wege jedzeniem wypełnił też niecodzienny koncert.
Kulturalna Kuchnia Społeczna to już niemal doroczna impreza organizowana przez gnieźnieński Klub Krytyki Politycznej, która łączy ze sobą ideę spotkania lokalnej społeczności przy wspólnym stole wraz z kulturalnymi atrakcjami. Po pandemicznych dystansach i osłabianiu więzi, przyszła więc pora na ponowne ich umacnianie, tym razem w gościnnych progach plenerowego i niezależnego ośrodka kultury jakim jest Latarnia na Wenei prowadzona przez wspaniałe osoby ze Stowarzyszenia Ośla Ławka.
Tymczasem jeśli kuchnia, to musi być jedzenie, a tego w tym roku także nie zabrakło i na stole pojawiło się 9 bezmięsnych potraw przygotowanych przez najbardziej zaangażowane uczestniczki i uczestników. Dzięki temu można było skosztować: soczystych buraczkowych klopsików, marynowanych warzyw w delikatnej serowej galarecie, prostej i pysznej pasty jajecznej, równie wspaniałej tarty z bakłażanem, cebulką i serem feta czy aromatycznej szakszuki, czyli sadzonych jajek w pomidorach i ziołach, a także czegoś słodkiego w postaci cynamonowego placka z cukinii, podobnego do niego ciasta marchewkowego, czekoladowych mufinek oraz tarty z bananami i dżemem zalanymi robioną od podstaw masą krówkową. Warto dodać, że temu rozpieszczaniu kubków smakowych, towarzyszyły oczywiście mniej i bardziej poważne rozmowy, możliwość wsparcia podopiecznych z Kociego Gniezna na których ostatecznie uzbierano 150 złotych, a także konkurs kulinarny, który miał wyłonić dania, które podbiły podniebienia obecnych najbardziej. Zwycięzcami w tym ostatnim zostały takie potrawy jak pasta jajeczna przygotowana przez Gwidona i placek z cukinii autorstwa pani Doroty. Oprócz tego doceniono także tarty Pawła.
Natomiast osobną ucztą, bo już dla ducha, stał się koncert, a właściwie koncerty Rafiego Zabieli i Hioba Dylana, które profesjonalnie nagłośnił Janusz Jóźwiak. Ten pierwszy to lokalny twórca poruszający się w rockowych lub nawet nowofalowych rejonach. Dysponujący czarującym, mocnym głosem zaprezentował swój debiutancki, choć jak twierdzi nienowy materiał, w tym wieloznaczny utwór „Spokój” i godnie rozgrzał czy raczej wprowadził w refleksyjny nastrój publiczność. Natomiast Hiob Dylan już od początku uwodził słuchaczy, zarówno antyfolkowymi melodiami wygrywanymi na swym banjo jak i bezpretensjonalnymi słodko-gorzkimi tekstami o ludzkim życiu czy Polsce, a nawet czapką w kształcie głowy wilka. Zjawiskowy, bo jedyny w swoim rodzaju artysta, którego organizatorzy zaprosili do Gniezna z polecenia przyjaciela i którego piosenki o tak wdzięcznych tytułach jak „Raj pod Radomiem”, „Dziewczyna z filmu porno”, „Pozdrowienia do więzienia” albo „Tadek i Zdziś” i „Robert Makłowicz”- pomogły im przetrwać najgorsze momenty pandemii, a teraz autentycznie zauroczyły wszystkich obecnych w Latarni na Wenei.