Z Anią Babrakowską i Emilem Nowakiem, tworzącymi duet muzyczny Youth Novels, o kreowanych tekstach i dźwiękach, przygotowaniach do mającego się ukazać minialbumu, wielkopolskich związkach, koncertach i publiczności rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.
Kamila Kasprzak-Bartkowiak: Przyglądając się waszej twórczości i sylwetkom, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wyrośliście na fali popularnych w ostatnich latach duetów muzycznych. Co zdecydowało, że postanowiliście pracować razem i czy dwie osoby są tym minimum niezbędnym do ciekawych artystycznie działań?
Ania Babrakowska: Od początku naszej działalności mieliśmy wiele prób budowania większego składu. Jednak często kończyły się one niepowodzeniem lub po prostu czuliśmy, że to nie jest to. Dopiero niedawno dojrzeliśmy do tego, że Youth Novels to nasza dwójka, a dodatkowe osoby mogą dopełnić ten projekt, jednak bardziej sesyjnie. Z Emilem znamy się prawie całe życie, więc można powiedzieć, że stworzyliśmy jakąś nić porozumienia, która sprawia, że myślimy i działamy podobnie. Śmiejemy się, że mamy jeden mózg.
Emil Nowak: Chyba nigdy nie odważyłbym się wyjść z solowym projektem na scenę. Grając w duecie, cały czas mam wsparcie. Możemy na sobie polegać. To powoduje, że trochę łatwiej jest nam odnaleźć się w tym świecie i wciąż pokazywać ludziom naszą muzykę.

K.K.-B.: Nieco ponad rok temu na portalu wągrowiec.naszemiasto.pl deklarowaliście, że potrzebujecie jeszcze czasu, nim wydacie płytę. Podeszliście do tematu profesjonalnie, nie chcieliście wykonywać żadnych pochopnych ruchów. Ten dodatkowy rok wam pomógł? I co przez ten okres się wydarzyło?
A.B.: Pandemia sprawiła, że musieliśmy trochę inaczej pokierować naszymi planami. Nie mogliśmy się spotykać zbyt często, więc wspólna praca była nieco utrudniona. Ten czas dał nam równocześnie wiele dobrego. Rozpoczęliśmy zagraniczną współpracę, której owocem jest m.in. „Hands” z legendą trance’owej muzyki Ferrym Corstenem czy „Skin Rework” z angielskim kompozytorem Samem Thompsonem. Poznanie – nawet na odległość – muzyków, którzy działają o wiele dłużej od nas, i czerpanie z ich wiedzy było bardzo inspirującym i niesamowitym doświadczeniem. Zdecydowaliśmy, że do wydania albumu potrzebujemy jeszcze chwili. Natomiast nagraliśmy EP-kę, która jest podsumowaniem naszych działań i zamknięciem pewnych etapów w naszym życiu.
K.K.-B.: Jednak zanim przejdziemy do mającej się ukazać lada moment płyty, chciałabym zapytać o wasze związki z Wielkopolską. Bliski jest wam jedynie Wągrowiec czy też inne miasta? I gdzie aktualnie mieszkacie, uczycie się czy pracujecie?
A.B.: Urodziłam się w Wągrowcu i większość życia spędziłam tutaj, natomiast jako nastolatka przeniosłam się do Poznania, aby rozpocząć naukę w Liceum Plastycznym i tak już zostałam. Tutaj dorastałam i właściwie Youth Novels też rozkwitało w tym mieście. Myślę, że w Poznaniu zagraliśmy najwięcej koncertów, szczególnie jako początkujący zespół. Aktualnie studiuję grafikę oraz pracuję zdalnie. Uwielbiam spacerować po mieście i odkrywać nowe miejsca.
E.N.: Ja od samego początku żyję w Wągrowcu. Był krótki epizod z Warszawą, jednak dość spora odległość bardzo utrudniała nam pracę i zdecydowałem się na powrót do rodzinnego miasta. Od trzech lat dojeżdżam również do Gniezna, gdzie studiuję oraz pracuję.

K.K.-B.: Jaki będzie tytuł najnowszego albumu, kiedy premiera i co się na nim znajdzie? Czy całkiem nowe kompozycje, czy może też singiel sprzed roku jak „What If”?
A.B.: EP-ka nosi tytuł „Blue”, tak jak nasz pierwszy singiel, wydany pod koniec 2021 roku. Poza tytułowym utworem znajdą się tam trzy zupełnie nowe kompozycje. Premiera w pierwszej połowie 2022 roku, na razie nie możemy zdradzić nic więcej, ale szykujemy też wersje fizyczne!
K.K.-B.: Czy możecie w takim razie zdradzić, jak pracowaliście nad krążkiem? Czy komponowaliście wspólnie piosenki, czy może był ścisły podział zadań na tworzenie muzyki i pisanie tekstów?
A.B.: Przy tworzeniu EP-ki „Blue” nie dzieliliśmy się ściśle zadaniami. Emil w większym stopniu odpowiada za muzykę, a ja za teksty, jednak te sfery się przenikają i bardzo często łączymy nasze pomysły. Czasem ja napiszę tekst, a Emil dopisze coś od siebie, czasem na odwrót. Piosenki trochę dojrzewały i miały kilka wersji, aż poczuliśmy, że to jest to. Natomiast tekst do „Blue” to głównie zasługa Emila, może dlatego ta piosenka jest trochę mniej melancholijna? (śmiech)
E.N.: Nie mamy jednego schematu pracy, dlatego przy każdym utworze wygląda to nieco inaczej i każde nagranie jest dla nas nowym doświadczeniem. Staramy się razem rozwijać muzycznie, więc nie tworzymy podziału zadań. Chcemy być wspólnie zaangażowani w cały proces twórczy.
Fot. Dawid Stube
Cała rozmowa na portalu Kultura u Podstaw: