Skip to main content

Drzewa pełne mocy czyli zielone dobro

Drzewa pełne mocy czyli zielone dobro

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Dąb i lipa to typowo słowiańskie drzewa, odpowiednio: męskie i żeńskie czy silne i pozytywne. Topola czarna zaś uważana jest za kontrowersyjną, bo ponoć zabiera energię, ale lepiej samemu sprawdzić jaka jest naprawdę. Jesion z kolei to również męskie drzewo, które daje autorefleksję i świadomość sił, a kobieca brzoza to orzeźwiająca pionierka dla której dalsze zmiany klimatu oznaczają wyginięcie.

Jeśli istnieją pozytywne mody, to „bycie eko”, czyli między innymi „less waste” albo kupowanie „bio produktów”, o ile kapitalizm nie uczynił z tego „greenwashingu” (nieuczciwych praktyk w postaci różnego rodzaju wyzysku zamiast ochrony i równowagi) – z pewnością do nich należą. W związku z tym nie dziwi też duże zainteresowanie dendroterapią do której wstęp pt. „Drzewa pełne mocy”, poczyniła w Latarni na Wenei Agnieszka Antosik.


Dendroterapia to bowiem nic innego jak wspomaganie się energią wypływającą z drzew lub po prostu ich leczniczymi właściwościami. I choć nie należy nią zastępować konwencjonalnej medycyny, to zawsze warto rekomendować jako zdrowotne wsparcie, tak jak to dzieje się np. w Japonii, gdzie lekarze „przepisują las na receptę” podczas gdy u nas często jeszcze nie wiedzą co to jest. Jednak Agnieszka, która dopiero w terapeutyczne działanie drzew się zagłębia, podczas swego spotkania z kameralną i szczerze zainteresowaną grupą uczestników – przywoływała również liczne mity i legendy, gdzie występują te wielkie rośliny. Oprócz tego opowiedziała na czym polegają kąpiele leśne, które tak naprawdę stanowią swoisty rytuał dla ludzkiego organizmu niczym SPA oraz jakie trzeba spełnić zasady żeby ten rytuał choć trochę zadziałał. – Na pewno powinniśmy zwolnić, czyli w ogóle nie spieszyć się w czasie leśnego spaceru, gdzie wskazane jest też „wyłączenie się” od wszelkich rozpraszających spraw, w tym mobilnych urządzeń. Kolejna rzecz to brak oczekiwań co do efektów, bo one na pewno nie będą natychmiastowe i każdy z nas może je odczuwać inaczej. I w końcu ważny jest też oddech oraz otwarcie nieużywanych często zmysłów, czyli na przykład nosa – tłumaczyła Agnieszka.


Zresztą próbka takiego drzewnego spaceru, w tym przypadku z udziałem roślin wokół jeziora, była sednem całego, wenejowego spotkania. Podczas niego bowiem prowadząca, w tym piękny i dobry niczym „drzewna terapia” profil o wdzięcznej nazwie „Szepcząca z drzewami” – przekazała zebranym m.in. że:

DĄB to typowo męskie drzewo, silne, rozłożyste oraz święte dla Słowian, bo kojarzone było z bogiem Perunem.

TOPOLA CZARNA uznawana bywa za kontrowersyjną z uwagi na wspomniane na początku „zabieranie energii”, choć wiele tu stereotypu i lepiej ją samemu poznać podczas krótkich spotkań. Co ciekawe, do topoli nawiązuje np. jeden z mitów greckich według którego siostry syna boga Heliosa – Faetona, zamieniły się po jego śmierci na znak żałoby w topole.

GRAB z kolei to kuzyn brzozy, który pomaga godzić się ze starzeniem.

SOSNA jako pachnące i wiecznie zielone drzewo dawało nadzieję na przetrwanie zimy, a wydzielanych przez nią soków nie lubią kleszcze.

WIĄZ jak nazwa wskazuje – umacniał więzy, czyli to ponoć pod nim zawierano przyjaźnie.

BRZOZA zaś z jednej strony postrzegana jest jako „orzeźwiające drzewo”, dlatego, że pompuje duże ilości wody i stąd tak popularny sok z tego drzewa, którego jednak nie powinno się bezmyślnie polecać z uwagi na okaleczanie żyjącej rośliny. Poza tym brzoza jest pełna sprzeczności, bo z jednej strony „nie boi się” zdewastowanych przez człowieka terenów, gdzie często na jałowej ziemi wyrasta jako pierwsza, z drugiej zaś zabić ją może ocieplający się klimat, bo z natury jest drzewem zimnolubnym, więc największe jej okazy wyrastają na Syberii i w Skandynawii. Natomiast w świecie mitów i wierzeń postrzegana jest jako kobiece drzewo związane z boginiami miłości oraz jednocześnie za drzewo śmierci z którego niegdyś wykonywano nagrobne krzyże.

WIERZBA to drzewo, które ma wiele gatunków, ale bez względu na to uważane jest za niepokojącą roślinę, bo łączoną z bóstwami podziemia, żałobą i melancholią, a nawet skłaniającą do samobójstw. Jakby tego było mało, to przodkowie byli przekonani też, że w tzw. głowiastych wierzbach mieszkał diabeł, co jest być może mniej kontrowersyjne niż spór o to czy ogławiać te drzewa czy też nie.

JESION czyli znów silne i męskie drzewo, które wpływa na autorefleksję i uświadomienie sił. Dla Skandynawów był święty, gdyż według legendy to z niego powstał mężczyzna, a kobieta zrodziła się z olchy.

AKACJA – ciepłe, śródziemnomorskie i „miłosne” drzewo, które ułatwia nawiązywanie znajomości oraz relacje erotyczne.

TOPOLA BIAŁA – druga przedstawicielka gatunku, znana też jako białodrzew, która swą nazwę zawdzięcza białawej korze czy białym od spodu liściom. Z nią także wiąże się jeden z greckich mitów ukazujący romantyczną stronę podziemnego boga zmarłych Hadesa, który swoją pierwszą ukochaną czyli nimfę Leuke, zamienił po śmierci w topolę białą.

LIPA – pozytywne, kobiece i kojarzone z bogactwem drzewo słowiańskie. Dawniej sadzona, gdy rodziła się córka, bo kiedy na świat przychodził syn, to sadzono jesion. Poza tym uważana za drzewo życia i śmierci jednocześnie, bo robiono z niej zarówno kołyski jak i trumny.

MODRZEW – drzewo, które pozwala spojrzeć na siebie samego z dystansem. Ponadto wierzono, że jego drewno chroni… nabiał, więc robiono z niego m.in. maselnice.

KASZTANOWIEC – tę roślinę sprowadził do Polski na dobre Stefan Batory, który nakazał swojemu ogrodnikowi sadzić kasztanowce, które dobrze znał i lubił ze swoich rodzinnych stron. Co do przypisywanych mu właściwości, to należy wymienić na pewno wzmocnienie pewności siebie przy kompleksach intelektualnych.

Warto dodać, że to tylko część niezwykłej, głównie społeczno-kulturowej wiedzy przekazanej przez Agnieszkę Antosik podczas spaceru, którego kolejne edycje ponoć są w planach z uwagi na duże zainteresowanie. Wcześniej jednak i nie tylko warto śledzić wpisy „Szepczącej”, a na co dzień szanować i chronić drzewa przed bezsensownymi wycinkami.


Fot. K. Kasprzak-Bartkowiak

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak