Z Ewą Jaworską, bibliotekarką i animatorką tematycznych zajęć dla dzieci w Bibliotece Publicznej Miasta Gniezna oraz współpracowniczką Fundacji ABCXXI Cała Polska Czyta Dzieciom – o promowaniu i zachęcaniu do czytania najmłodszych, zmianach w książnicy, pomysłach i zaangażowaniu, własnych lekturach i marzeniach – rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.
Kamila Kasprzak – Bartkowiak: Co było pierwsze – miłość do książek czy zamiłowanie do pracy z dziećmi?
Ewa Jaworska: Pierwsze było czytanie. Już od dziecka uwielbiałam czytać książki. Kiedy wracałam ze szkoły, szybko odrabiałam lekcje, żeby mieć więcej czasu na czytanie. Siadałam cichutko w kąciku i czytałam, czytałam, czytałam. Z tego okresu zostały mi w pamięci wspaniałe książki: „Malutka czarownica”, „Karolcia”, „Akademia pana Kleksa”, „Mała księżniczka”, przerażające baśnie braci Grimm, czy smutne Andersena.
Z wypiekami na twarzy zaczytywałam się w książkach przygodowych o tematyce indiańskiej. Później pochłonęła mnie fantastyka. Książki Tolkiena, Le Guin, ale też Lema. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie wtedy „Diuna” Herberta. Potem przyszły kryminały Agathy Christie ze znakomitą fabułą. Do nich wracam do tej pory.
Znajomość literatury dziecięcej, pogłębiona później przez lektury takich pozycji jak: „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartości baśni” Bruno Bettelheima czy „Promocja literatury dziecięcej” Michała Zająca pomogła mi podczas zajęć z dziećmi.
K.K.-B.: Czy pamiętasz swoje początki w gnieźnieńskiej książnicy i czy od razu robiłaś zajęcia z najmłodszymi?
E.J.: Przez te wszystkie lata pracy w bibliotece nastąpiły ogromne zmiany w funkcjonowaniu bibliotek, a tym samym w zakresie obowiązków bibliotekarza. Wszystkie procesy udostępniania w bibliotece zostały zautomatyzowane, zniknęły kartkowe katalogi, zaczęliśmy tworzyć nową bibliotekę i rozszerzać ofertę, zarówno jeśli chodzi o formy zbiorów, czyli możliwość wypożyczania audiobooków, jak i prowadzone działania kulturalno-edukacyjne. A to wszystko oznacza, że bibliotekarz musi cały czas się uczyć, poszerzać swoje kompetencje oraz śledzić rozwój nowych technologii, bo bez nich nie ma nowoczesnej biblioteki.
Forma zajęć z dziećmi ewoluowała. Najpierw były to konkursy dla dzieci, teatrzyk kukiełkowy, zajęcia z aktywem czytelniczym, przygotowanie specjalnych programów na ferie zimowe i wakacje letnie. Niezmienne pozostają spotkania autorskie dla najmłodszych, które zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Bardzo się cieszę, że udało mi się wypromować w bibliotece książki Elizy Piotrowskiej o „Cioci Jadzi…” czy Zofii Staneckiej o „Basi Pasiastej”. Zajęcia w oparciu o te pozycje zawsze cieszą się popularnością.
K.K.-B.: Patrząc na formę i różnorodność twoich spotkań z dziećmi, trudno nie zauważyć w nich pasji i zaangażowania. Czy towarzyszy ci swoiste poczucie misji w tej zachęcie do czytania kolejnych pokoleń?
E.J.: Osoba podejmująca pracę w bibliotece musi rozumieć istotę tego zawodu, mieć wiedzę i umiejętności, a także jakieś poczucie misji. Ale przez pryzmat moich doświadczeń, również jako czytelnika, dochodzę do wniosku, że nie mniej ważna jest pasja, która nadaje codziennym obowiązkom zupełnie inny wymiar. I to nie tylko dla nas samych, to czują również nasi czytelnicy… Spotkałam wielu znakomitych bibliotekarzy, którzy wykonywali swoją pracę poprawnie, ale z pewną rutyną, i takich, którzy zarażali pozytywną energią, byli twórczy, wychodzili przed szereg, otwierając dotąd zamknięte drzwi.
K.K.B.: Dzień Kubusia Puchatka, Czekolady, Kota czy Światowy Dzień Postaci z Bajek – to tylko niektóre pomysły, dzięki którym zapraszasz małych gnieźnian do biblioteki. Jak rodzą się te inspiracje, jak na nie wpadasz?
E.J.: Zawsze, kiedy coś zaczynam robić, myślę przede wszystkim o adresatach mojego działania. Oni są w danym momencie najważniejsi, staram się słuchać ludzi, i tych młodszych, i tych starszych, oraz wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. To się sprawdza, choć wymaga nieco więcej zaangażowania. Jednak gdybym miała wskazać jeden obszar działania, to bez namysłu wybrałabym zajęcia z dziećmi. To jest niewiarygodne źródło energii i skarbnica wiedzy jednocześnie. W jakimś stopniu to właśnie tym młodym ludziom zawdzięczam swój rozwój zawodowy.
K.K.-B.: Czy potwierdzisz ogólnie znaną opinię, że dzieci są wymagającymi odbiorcami? I co w prowadzeniu zajęć dla nich jest najtrudniejsze?
E.J.: Dzieci są wyjątkowo wybrednymi i wymagającymi czytelnikami i nie da się ich oszukać. Podobnie się ma z zajęciami. Po najmłodszych od razu widać, czy są znudzeni, czy zainteresowani tym, co się dzieje. Niestety problemem jest w tej chwili brak uwagi i koncentracji, co powoduje u dzieci różne objawy. Jednym z nich jest nadmierna rozpraszalność, to znaczy łatwość odwracania uwagi pod wpływem bodźców. Nadmierna przerzutność uwagi zaś to zbyt łatwa zmiana obiektu uwagi, co czyni działania dziecka chaotycznymi. Objawem braku koncentracji jest też niewykonywanie poleceń, a także brak skupienia na rozmowie czy zabawie w grupie. Dzieci szybko się nudzą i rozpraszają. Podczas prowadzonych działań czytelniczych trzeba te wszystkie czynniki brać pod uwagę.
Fot. Dawid Stube