Skip to main content

Wystawa Jakuba Szafrańskiego

„Czas wrzenia”, czyli siła fotografii buntu

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Magnetyczny portret głodującego lekarza rezydenta, protestujący pod Sądem Najwyższym z podniesionymi dłońmi i palcami tworzącymi literę „v”, dziewczyna jedząca banana z przepaską na głowie z napisem „danger”, trzy postaci w białych kombinezonach nad kałużą krwi, a także rozradowana starsza kobieta z tęczową flagą w dłoni czy wreszcie nieprzebrane tłumy na ulicach i pod Sejmem z jesiennych Strajków Kobiet.

To tylko niektóre z ulicznych fotografii Jakuba Szafrańskiego, które można oglądać w holu Filii nr 2 Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna, i w którego dorobku obrazy z protestów w Polsce z ostatnich 4 lat zajmują ważne miejsce. Ważne, bo jak później przyznał ich twórca w filmowej rozmowie – istotna jest dla niego użyteczność fotografii, a ta w przypadku zdjęć, które trafiały do różnych miejsc i były komentowane, na pewno miała miejsce. W końcu pokazywały one budzące emocje wydarzenia, więc trudno o mniej potrzebne prace. Do tego organizatorzy wystawy z gnieźnieńskiego Klubu Krytyki Politycznej nadali wyborowi tych dzieł tytuł „Czas wrzenia”, co tylko wzmocniło ich potencjał.

Natomiast mniej pożądana siła obrazów pochodzącego z Lublina, a mieszkającego obecnie w Warszawie artysty, płynie też z głębokich podziałów w polskim społeczeństwie, gdzie obecnie bardzo mocno ścierają się dwie wizje kraju – progresywna z konserwatywną. I być może nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że na te podziały gra obecna władza w Polsce, która zamiast je łagodzić i niwelować, dolewa tylko oliwy do ognia. Wszak wyjście na ulice zawsze jest ostatecznością, o ile nie jest to rodzaj świątecznego przemarszu, a ludzie w naszym kraju wychodzą w ostatnich latach w przestrzeń publiczną swych miejscowości nad wyraz często. Tyle, że można spojrzeć na te uliczne demonstracje także jak na odrobioną lekcję obywatelską, gdzie w końcu różne grupy społeczne odważyły się zabrać głos w sprawach, które ich dotyczą, ale i pozwoliły sobie na głośną krytykę rządzących.

A czym jeszcze jest „Czas wrzenia”? – Zapisem możliwie szerokiego spektrum ruchów protestu frontu prodemokratycznego i postępowego w obecnej sytuacji politycznej Polsce – przyznaje autor pod koniec filmowej rozmowy zapraszając na swoją wystawę. Zatem buntem wszystkich tych osób, które z jakiegoś powodu nie czują się Polsce u siebie.

Począwszy od słabo wynagradzanych i pogardzanych lekarzy rezydentów, poprzez oburzonych łamaniem praworządności i niezależności sądów, obrońców swego czasu brutalnie wycinanej Puszczy Białowieskiej i przeciwników cenzurowania kultury, po tym jak próbowano to zrobić m.in. z pracą Natalii LL przedstawiającą kobietę jedzącą banana w Muzeum Narodowym czy nie godzących się na rasizm w manifestacjach pod hasłem Black Lives Matter, jakie miały miejsce po zabójstwie George’a Floyda, a skończywszy na Młodzieżowych Strajkach Klimatycznych lub bardziej widowiskowych pochodach ruchu Extinction Rebellion Polska zwracających uwagę na umieranie planety i oczywiście masowych Strajkach Kobiet po haniebnym wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego.

Warto dodać, że od strony artystycznej to fotografia reportażowa najwyższej próby. Błyskotliwa, celna i zrodzona z poświęcenia do pełnej gotowości, czyli najlepsza. Do obejrzenia jeszcze przez niecały miesiąc w Filii nr 2 Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna.

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak