2023 zapisał się w historii. Część I
Dobrze czy źle? To nie są kategorie dla kulturalnego regionalisty, a dla historiozofa. Polityczne szambo śmierdzi w Polsce mniej, ale konwaliami nadal nie pachnie. Na świecie pękają zalepiane kurzym gównem wrzody. Wojna nie tylko w Ukrainie, w Gazie i Sudanie. Chciałoby się zaśpiewać “Nie wierzę Politykom” ale autor pieśni dawno już pobrał gażę i uwierzył. Więc to byłoby słabe.
Przed nami 2024 r.. Ciekawy, bo jeszcze nie znany.
Gdyby jednak przyjrzeć się uważnie temu co już znamy zadać sobie pytanie jaki był ten 2023 r.? Ciekawy? W kulturze zapewne: w Świecie, Polsce ale przede wszystkim w Miasteczku. Zaczniemy od Miasteczka. Biedny w wydarzenia, myślimy o wydarzeniach ważnych z tych czy innych przyczyn. Teatr potraktujemy oddzielnie: królowa i synteza sztuk zasługuje na to. O Latarni na Wenei pisać będziemy w podsumowaniach: Zjawiska – Część III. A jednak:
Jan Emil Perkusja Młynarski “na Latarni” i wspomnienie Młyna
Latarnia nadal promieniuje. Paradoksalne takie właśnie kwiecisto-banalne określenia cisną się samoczynnie, w pewnym odruchu szacunku do miejsca i animacjach je ludzi. Na podsumowania sezonu, który się zamyka przyjdzie czas. Dziś Jan Emil Młynarski – solo na perkusji. Perkusja, choć nie jak u Paula Wirkusa, bo przecież Jan Emil Młynarski nie preparuje bębnów, często niesie znamiona muzyki konkretniej, choć formalnie nia nie jest. Momentami rytmiczność sięga energii clave i jej dwutaktowego schematu. Momenty w których Młynarski przywodzi na myśl Tony Allena, wcale nie są tak rzadkie. Wystarczy zamknąc oczy nabudować sobie Fela Ransome Kuti. To co jest także siłą Młynarskiego, nie zapętlił się tak jak to zrobił Allen w ściganiu Art Blakey’a. Jest tu również echo europejskich bębniarzy, przede wszystkim mimo momentów gęstych od uderzeń i rytmów Młynarski podobnie do Jaki Liebezeit’a lubi też dać wybrzmieć pojedynczym uderzeniom.

Stosuje kilka perkusyjnych pochodzenia afro, bądź po prostu etno, było także w grze Młynarskiego słychać tę zimną dbałość o brzmienia jaką dał poznać w latach 60 -tych Rune Carlsson. Formalnie Młynarski nie kopiował, żadnego z nich, erudycja muzyczna w tym przypadku po prostu pozwala redefiniować dokonania poprzedników. Zwarty dynamiczny set, ponad godzina gęstego grania tak rozłożył się wieczór poniedziałkowy na Latarni. Jeden z ostatnich w sezonie. Oby szalone plany zamachu na Latarnię odeszły w niepamięć. Posłuchaj więcej:
Mieszane uczucia po Ogólnopolskim Konkursie Zespołów Rockowych im. Mikołaja Matyski. Bez dwu zdań ważne wydarzenie, i ma bardzo dobre skutki. Pomysł, idea – bez dyskusji, Janka Matyska zrobiła max robotę. Chciałoby się napisać z Miejskim Ośrodkiem Kultury. Chciałbym, ale się nie da. Fatalna praca techników, akustyka kompletnie nie istniała podczas przesłuchań koncertowych. Kwestie odsłuchów na scenie, komfortu bliskie stanom wody na sanie podczas suszy. To zdanie większości kapel. Warto podkreślić, ze próby przed prezentacją konkursowa brak ich oddzielenia od właściwego grania to nie tylko wina organizatorów. Kapele się na to godziły. Wyjątek – Pere Lachaise, zeszło ze sceny po próbie i poprosiło o zapowiedź. I prowadzący to zrobił zresztą zawodowo. Mankamenty techniczne kryło niezłe prowadzenie imprezy i zawodowe jury. Trochę jednostronne, przegryzione progrockiem, a jednak zawodowe. Zjednoczone siły Abraxas i Svann z Anją Ortodox. Totalnie zrozumiały dobór jurorów zwłaszcza na pierwszą edycję – to z nimi grał Mikołaj Matyska, legendarny gnieźnieński bębniarz. Jeśli jednak ważyć ten Konkurs, odcisnął się nie tylko progresem i aktywnością zwycięskiego Pere Lachaise, ale wraz z innymi działaniami sygnowanymi przez MOK i Matyskę obudził środowisko rockowe. Zapewne, jest to plus dodatni, który równoważy wpadki akustyczne.
Pozostając w Miasteczku, które na mapie jest jedno. Wydarzeniem bez precedensu w minionym 2023 r. niewątpliwie był Festiwal Fotografii „Z garażu Janusza Chlasty”. Rozmiar, tego zupełnie w charakterze lokalnego przedsięwzięcia, to zapewne ilość miejsc ekspozycji zdjęć jednego autora, nie tylko w perspektywie dalekiego od Metropolii Gniezna. Imponująca liczba działań, instytucji i ludzi przede wszystkim ogromna, niepoliczalna wręcz liczba zdjęć reportażowych autorstwa Janusza Chlasty fotoreportera i dokumentalisty, to wartość festiwalu. Nie da się ocenić, ani docenić ogromu roboty Władysława Nielipińskiego. Animator, fotograf nie tylko dokonał gigantycznego dzieła – obróbki kilkuset, jeśli nie tysięcy negatywów, wstępnej selekcji i kwerendy. Nielipiński zdołał także przekonać kilkudziesięciu partnerów o tym, trzeba i że warto. Rzecz jasna wymienianie wszystkich partnerów i miejsc, zajęłoby za wiele czasu. Ciężar organizatora przypadł Miejskiemu Ośrodkowi Kultury.

Realizując to wydarzenie Władysław Nielipiński i Grzegorz Chlasta – syn Janusza, ofiarowali miastu dokumentację, jakiej nie ma prawie żadne kilkudziesięciotysięczne miasto. Odrębnie planowaliśmy wspomnieć o Teatrze im. Aleksandra Fredry. Ten rok, zdecydowanie na niższym diapazonie niż poprzedni. Miłej robótki ani Mrowiska w tym roku nie dostaliśmy. Dobry teatr, zawsze jest wydarzeniem to prawda, my jednak chyba byśmy przypomnieć chcieli 966 czyli zmierzch bogów. A z garderobianego potężnie dobrą scenografię.
Królik dla Krzysztofa Szymoniaka, na Fyrtlu też ważny, i ten słabo nagłośniony występ Pere Lachaise też. W Muzeum Początków Państwa Polskiego wydarzenie w istocie estetyczne i pełne pięknych zabytków to niewątpliwie wystawa Początki Litwy. Rzecz nie tylko w średniowiecznych butach do pół uda – designersko genialnych – anioł tkwi w szczegółach.
Wydarzeniem, którego wagę trudno ocenić, jest oddanie Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie. Inwestycja niezwykle wysoko budżetowa, 20 milionów – zatem oczekiwania prawie tak ogromne jak przed nowym ministrem kultury, a może nawet edukacji.. Trudność stanowiła rozbudowa, dobudowa ale nade wszystko rewitalizacja części zabytkowej. Na dzień dzisiejszy trzeba powiedzieć efekt imponuje, a była loża masońska znowu pracuje.
Pozostając przy wydarzeniach 2023 r. Sięgnijmy do archiwum Daleko od Metropolii. Poznań, czyli to najmniej kulturalne, bo gospodarne by nie powiedzieć gospodarskie – akuratne miasto, prawie tak duże że metropolią mógłby być ale nie chce.
Ethno bez siermięgi i udawania. Spotkanie Nomadów Common Routes – niesamowity przedbieg Ethno Portu
Misterium dźwięków, dawno nie słyszeliśmy w Wielkopolsce tak gęstego grania kulturą świata. To była niezwykła podróż: przez światy, przez tęsknoty, przez serca, przez dźwięki. – Niesamowite przeżycie – tak brzmiał najczęstszy komentarz po wydarzeniu. Muzycy stanowiący trzon formacji to: Francuzi Olivier Kikteff, Antoine Girard i Aïda Nosrat pochodząca z Iranu. Na tej ramie budowała się spora część zamkowego koncertu. Malwina Paszek i Nasta Niakrasava wniosły w tę, nieco masadowo – zornowską koncepcję muzyczną inny kulturowo sound. Od wejścia zespołu, jeszcze w podstawowym trio, stało się jasnym, że nie mamy na scenie przebierańców. Co w przypadku muzyki etnicznej staje się niemal tak nagminne jak u wykonawców tzw. muzyki dawnej. Spójność przekazu jest siłą, tym razem jednak spójność muzyczna jest fenomenem i fundamentem. Słuchaj więcej.
Hania Rani podróż geniuszki Próba Otwarta – Koncert na Zamku
Boimy się dużych słów. Kiedy mówimy “Hania Rani jest/bywa genialna” – umywamy się od odpowiedzialności. Bo tego się nie da kwestionować, tak jak stwierdzenia, że koncert był genialny. Był po prostu taki. Muzyka nie komponuje się jednak sama, tak jak koncert nie gra sam. Geniusz Hanii Rani nabiera w ostatnich latach wyrazu. Przestała być zaskoczeniem, ale nie przestaje zaskakiwać. Tak wydarzyło się w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu. “Otwarta próba generalna “Spring Tour 23””, ogłoszona w bardzo krótkim terminie, a sala pełna. Fenomen Hanii Rani, to tak naprawdę fenomen Piękna. Jeśli Piękno jest Absolutem, to koncert na Zamku też nim był. Od pierwszego dźwięku, przez światła w ostatnim programowym utworze. To co odróżnia koncert Hanii Rani od jakiegoś, nawet dobrego wykonu – to myślenie muzyką i o muzyce, a jednocześnie ogromny szacunek do publiczności i do samej siebie. Myślenie muzyką nie ogranicza się w przypadku Rani do harmonii następujących po sobie nut. Kompozycje dalekie od patosu, a jednak niezwykle dynamiczne (dynamiczne nie znaczy hałaśliwe) wypełniły koncert. Hania Rani potrafi, ale nie musi i to jest siła jej gry. Uderzenia Jarretta, przeplatają się w płynny sposób z manzarkowym klawiszem. Pianino, fortepian i klawisz elektroniczny nie stanęły na scenie ani do ozdoby, ani by udowadniać cokolwiek. Nie ten level artysty, nie ten człowieka. To nie jest scenografia teatralna. Hania Rani niczego nie udowadnia. To Ona jest dowodem. Posłuchaj więcej:
Matylda i Radex. Kastet i wrażliwość Sold Out w Blue Note
Duet, a jednak trio, chyba tak jakoś było w poznańskim Blue Note, bo obecność Kajetana Pietrzaka za zestawem perkusyjnym, kompletnie była nieprzypadkowa.Poznański klub, po remoncie zaczął się ponownie zaludniać, co na tym konkretnym koncercie potwierdziła sprzedaż kompletu biletów.

Matylda Łukasiewicz już nazwa “projektu” pokazuje poczucie humoru.Warto jednak, zaznaczyć, że choć momentami flow pomiędzy Łukasiewiczem a Damięcką przypominało Stand Up koncert kompletnie nie miał wymiaru heheszków. Było radośnie, a jednak nie zabrakło momentów ściskających za gardło. To było kompletnie niewymuszone emocjonalne show. Przy czym show może być niefortunnym określeniem. Posłuchaj całości:
Nie sposób jednak w podsumowaniu tego co ważne, pominąć wydarzeń wielkiego formatu. Niekiedy może mniej ważnych w wymiarze osobistym niż prawda prowincji, a jednak pięknych i poruszających. Tu jednak, pojawi się głos zgoła inny nie tylko zresztą brzmieniowo, bo głos z dalekiej metropolii warszawskiej. Agata Zakrzewska muzykolożka wokalistka a przede wszystkim fanka dobrej muzyki ponad podziałem gatunkowym. W tym roku zanim rozbiła bank swoją analiza krytyczną Opowieści zimowej z Legendy Armii, była na kilku wielkich wydarzeniach. Jeśli chcesz poznać Jej relację z: Petera Gabriela, Depeche Mode, Bjork, Garbarka i innych – Posłuchaj całej I części podsumowań 2023 r. z Daleko od Metropoli.
Jarek Mixer Mikołajczyk z pomocą Agaty Zakrzewskiej autorki Muzyczne widzimisię
zdj. 1 x Alex Freiheit
1 x MOK
1 x Patrycja Wanot, K. Filarczyk