Skip to main content

Fragment wywiadu z Kultury u Podstaw

Fantaści to ludzie ciekawi świata

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Z Wiktorem Kolińskim jednym ze współtwórców Klubu Fantastyki Fantasmagoria w Gnieźnie, prezesem stowarzyszenia o tej samej nazwie oraz współorganizatorem Konwentu Fantastyki Fantasmagoria – o dokonaniach klubu oraz pozostałych inicjatywach w ciągu dekady istnienia, zmianach w świecie fantastyki, a także o ludziach, pandemii i planach – rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.

Kamila Kasprzak-Bartkowiak: Gnieźnieński Klub Fantastyki Fantasmagoria świętuje w tym roku dziesięciolecie istnienia. Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, zorganizował kolejną edycję Konwentu. To jest intensywny rok, czy bywały już bardziej burzliwe lata?

Wiktor Koliński: To był burzliwy czas. Ale z zupełnie innego powodu, niż mogłoby się wydawać. Nie można było robić imprez na wiele setek czy tysięcy osób – oczywiście ze względów pandemicznych. Z jednej strony musieliśmy więc zrobić przerwę od naszego największego wydarzenia, czyli Konwentu Fantastyki Fantasmagoria, ale z drugiej pozwoliło nam to rozkwitnąć w innych rejonach.
Kiedy w grudniu 2021 robiliśmy podsumowanie działań, to nie mogliśmy uwierzyć: zorganizowaliśmy przez te 12 miesięcy ponad 20 różnych imprez: spotkań autorskich, konkursów wiedzy, turniejów gier i warsztatów. A do tego przez cały rok, co sobotę, spotykaliśmy się w Starym Ratuszu na zajęciach Klubu Fantastyki Fantasmagoria. Po prostu zamiast zbudować jeden pałac, wznieśliśmy wiele pięknych domów. Myślę, że nie był to stracony czas i możemy być z siebie dumni.

KKB: Zatrzymajmy się chwilę przy ostatniej dekadzie. Jakie z tej perspektywy czasu dostrzegasz najciekawsze lub ważne zmiany w świecie fantastyki?

WK: Myślę, że jest kilka rzeczy, jeśli chodzi o świat fantastyki, na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze, manga i anime weszły do mainstramu! Kiedyś anime było hobby niszowym. Jak zaczynałem w roku 1997 zbierać komiksy z Japonii, to nikt nie wiedział, o co z tym chodzi. Dziś anime w ogromnej ilości są na Netflixie, równie liczne mangi w każdej księgarni, a w szkolnych klasach kilka lub kilkanaście osób interesuje się tym tematem.
Po drugie, gry komputerowe wykonały ogromny skok jakościowy! Niegdyś zajęcie dla geeków i strata czasu – dziś poruszające dzieła kultury, często lepsze od seriali czy filmów. Sam nie jestem graczem, ale takie tytuły, jak „The Last of Us” czy „This War of Mine”, która chyba jako pierwsza gra komputerowa na świecie została wpisana do kanonu lektur szkolnych, choć tych nieobowiązkowych, pokazują, że scenarzyści gier są ludźmi o nieograniczonej kreatywności. O skoku jakościowym w grafice czy mechanice nie będę się nawet wypowiadał…
I wreszcie książki fantastyczne powoli przełamują barierę „gatunkowości”! Radek Rak ,zdobywając Nagrodę Literacką Nike za „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, pokazał tym, którzy tego jeszcze nie wiedzieli, że fantastyka może być literaturą piękną. I co najważniejsze, ten autor nie wypiera się tego, że fantastykę pisze i pisać ją będzie. Daje to nadzieję na zmianę podejścia krytyków do literatury gatunkowej, która według wielu z nich jest wciąż czymś gorszym i niewartym uwagi.

KKB: A spoglądając na gnieźnieńskie podwórko oraz klub, jakbyś opisał najważniejsze różnice pomiędzy pierwszymi latami waszego działania a stanem obecnym?

WK: W sumie to zmieniło się prawie wszystko! Jesteśmy liczniejsi, bo kiedyś na spotkanie klubowe przychodziło 5–6 osób, a obecnie jest to 20–25 osób w różnym wieku. Jesteśmy bardziej zdywersyfikowani, ponieważ Fantasmagoria to był krąg znajomych w podobnym wieku. Dziś na spotkaniach klubowych mamy inteligentnych ośmiolatków, którzy ogrywają w planszówki osoby starsze o lat kilkanaście. Mamy nastolatków, studentów, ludzi w średnim wieku. I wszyscy wspólnie grają, rozmawiają, organizujemy razem różne fajne akcje. Mówimy sobie po imieniu i traktujemy się z szacunkiem. Nie ma żadnego zadęcia i to jest super.
Jesteśmy także bardziej doświadczeni i rozpoznawalni. Nie da się ukryć, że z tego dokonania jestem naprawdę dumny. Gdziekolwiek pójdziemy w regionie: do urzędu, szkoły, firmy czy biblioteki, traktuje się nas poważnie i z szacunkiem, jako godnego zaufania partnera. Bo przez lata wypracowaliśmy sobie renomę. Bo nasi klubowicze zawsze dotrzymywali słowa, byli na czas, pomagali za darmo i robili to z uśmiechem. Bo można na nas liczyć. Cieszę się, że tak jest.

KKB: Same konwenty fantastyki również ulegają pewnym metamorfozom, które dostrzegają nie tylko fani. Czy prawdą jest, że teraz większą popularnością cieszą się na nich prezentacje cosplay? I jeśli tak, to jak myślisz, z czego to wynika?

WK: To jest temat rzeka. Na pewno cosplayerów jest coraz więcej. Jest to spowodowane, tak myślę, głównie wpływem mediów społecznościowych. Cosplayerzy świetnie prowadzą swoje profile, dodają piękne zdjęcia, otrzymują dużo komentarzy. Każdy marzy o tym, żeby być jak oni. I wielu próbuje.
Poza tym cosplay to świetne hobby, do którego mam wielki szacunek. Trzeba wykazać się cierpliwością i samozaparciem, a także ogromną gamą umiejętności. Żeby zrobić strój ulubionego bohatera, trzeba najpierw go zaprojektować, potem wykonać szycie, klejenie, rzeźbienie czy formowanie, a na końcu się w nim pokazać, co wymaga odwagi i umiejętności aktorskich, a czasem i tanecznych.
Nie wolno jednak utożsamiać konwentu czy fantastyki tylko z cosplayem. Zgoda, na takim Pyrkonie na przykład mijają nas setki cosplayerów, ale równocześnie w salach programowych tysiące ludzi słuchają prelekcji, uczestniczą w warsztatach, grają w gry oraz robią mnóstwo innych kreatywnych rzeczy. Tylko ich widać mniej. Pamiętajmy więc: cosplay to fantastyka, ale fantastyka to o wiele więcej niż cosplay.

KKB: A jak postrzegany jest dziś Konwent Fantasmagoria?

WK: W ankietach, które wypełniają uczestnicy konwentu, jest takie pytanie: „Co najbardziej podobało ci się na tegorocznej Fantasmagorii?”. W tym roku odpowiedzi zdominowały dwa hasła: atmosfera oraz dobra organizacja. Bardzo się cieszymy, że jesteśmy tak postrzegani. Chcemy być imprezą dobrą, niekoniecznie wielką. Chcemy być imprezą, gdzie każdy czuje się ważny i dostrzeżony. I do tego będziemy dążyć. Żeby być coraz lepszym, może jeszcze ciut większym konwentem, ale nie zatracić tego pierwiastka rodzinności i wspólnoty.

Fot. Dawid Stube

Cała rozmowa na portalu Kultura u Podstaw:
https://kulturaupodstaw.pl/fantasci-to-ludzie-ciekawi-swiata/




Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak