W poszukiwaniu szczęścia na europejskich ścieżkach
Czasami długa i daleka podróż bywa wyprawą po to co jest najbliżej, czyli… wgłąb siebie. Wszak jak przyznała Ola Mae: „Nikt nie wyjeżdża w tak długą podróż, gdy jest w pełni szczęśliwy”, czyli przez ponad rok przemierza 15 tysięcy kilometrów i odwiedza 12 europejskich krajów.
Jednak na pierwszy rzut oka bohaterka cyklu spotkań „Włącz ciekawość” odbywających się w Bibliotece Publicznej Miasta Gniezna, sprawiła zupełnie inne wrażenie. Bo oto młoda i elokwentna dziewczyna o aparycji modelki, wydawała się być szczęśliwą osobą, która dla kaprysu lub rozgłosu, postanowiła zrobić w życiu coś nietypowego. Co więcej, tego, że tak nie jest, nie poddał w wątpliwość nawet fakt, że w czasie pandemii straciła prestiżową pracę fotografki w Londynie. Pandemia bowiem, wraz z jej negatywnymi skutkami, dotknęła większość z nas, zaś straty, w tym zatrudnienia, również się zdarzają.
Tymczasem majowe spotkanie w Czytelni książnicy, zaczęło się od krótkiego wprowadzenia gościni do tematu swej wyprawy, gdzie już na początku jej opowieści, na ekranie projektora wyświetliło się pytanie „Co sprawia, że jestem szczęśliwa?” Jednak zanim dość liczni odbiorcy poznali na nie odpowiedź, dowiedzieli się m.in. że Ola wcześniej nigdy nie podróżowała daleko na rowerze i do swego działania była praktycznie nieprzygotowana, przez internet zakupiła używany jednoślad marki Kona Sutra, który z kolei okazał się strzałem w dziesiątkę, a na swej drodze spotkała wielu fascynujących ludzi, którzy zamiast opłat za nocleg, woleli po prostu poznać drugiego człowieka. Poza tym mimo kontaktów z ludźmi i przemierzeniu takich państw jak m.in. Portugalia, Hiszpania, Włochy czy Francja, Ola odczuła czym jest duchowa samotność, która czasem bywa potrzebna, by przemyśleć i poukładać sobie życiowe sprawy, ale też jej fizyczny wymiar, który z kolei bywał dojmujący, kiedy trzeba było spędzić noc w namiocie.
Ostatecznie jednak zasłona „radosnej hipsterki” (Ola to bowiem nie tylko atrakcyjna i mądra, ale też pełna dystansu do siebie i humoru osoba) opadła, kiedy dziewczyna zaczęła mówić o wspomnianym na początku szczęściu, które zachwiać może nie tylko pandemia i brak zatrudnienia, lecz również perspektywa pracy w korporacji, a przede wszystkim problemy rodzinne (alkoholizm w domu). Można więc rzec, że cała ta wyprawa była dla bohaterki spotkania przepracowaniem traum, a może i swego rodzaju inicjacją dorosłości. Co ważne, dodatkowym sprawdzianem okazało się też uratowanie… czarnego futrzaka, znanego dziś jako kot Fryderyk. Zwierzak ten jako wychudzony i zaniedbany kociak, został znaleziony przez podróżniczkę przy drodze i gdyby nie jej pomoc, czekałaby go pewnie niechybna śmierć. Poza tym na pytanie dyrektora książnicy Piotra Wiśniewskiego o to czy jej przemiana po wyprawie przetrwała – Ola odpowiedziała, że dała długotrwałe rezultaty i dziś nie mogłaby wrócić do tego co zostawiła za sobą, bo to byłoby cofnięciem się w rozwoju. Także tym artystycznym, bo dziś poza byciem fotografką jest również pisarką czy twórczynią podcastów.
Warto dodać, że całe spotkanie, stało się możliwe także dzięki połączeniu sił biblioteki ze Stowarzyszeniem Twórcze Horyzonty i grupą Na Szagę Do Przygody, które zrealizowały w ten sposób także jedną z inicjatyw Oddolnych w ramach projektu „Rozczytana Koalicja”.
Ostatnia fot. Marta Bielawska-Borowiak/BPMG
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach realizacji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0 na lata 2021-2025.