Sam artysta budził sporo kontrowersji. Jego Wizja Słowiańszczyzny i nieustanne odwoływanie się do legendy i postaci Kraka, często niezrozumiane sprawiały przypisywanie go do nurtów skrajnie narodowych. Pewien patos, surowość i monumentalizm wizji wpisywały go formalnie blisko sztuki faszyzujących już Niemiec. Wystawa przygotowana przez Muzeum Początków Państwa Polskiego pokazuje Stanisława Szukalskiego w pełnym świetle.
Jednym z inspiratorów wystawy był fan sztuki artysty – Marek Piekarczyk. To jednak praca muzealników z Gniezna zaowocowała unikatową ekspozycją. Zamysł wystawy od początku tworzyli Dariusz Stryniak, Leszek Gardeła i Sławomir Uta. Ostateczny obraz ze strony Muzeum Początków Państwa Polskiego prowadził Dawid Walkowiak edukator i popularyzator, stronę merytoryczno-historyczną współtworzyła Ewelina Siemianowska kierowniczka naukowa w MPPP. Kuratorzy dokonali nie lada wysiłku by trudny w realizacji temat spuścizny Stacha z Warty przedstawić.

Urodził się w 1893 r. w Warcie niedaleko Sieradza. Od zawsze był indywidualistą przejawiającym niebywałe zdolności artystyczne. Gdy Staś miał 10 lat, jego rodzice przeprowadzili się do wsi Gidle koło Radomska. To właśnie tam powstały jego najwcześniejsze dzieła. Dzieciństwo spędzone na polskiej wsi oraz lokalny folklor, silnie wpłynęły na wyobraźnię Stasia, co później znalazło swe odbicie w rzeźbach, ilustracjach i twórczości literackiej niejednokrotnie nawiązujących do „utraconej Słowiańszczyzny”.
Po różnych zawirowaniach i kolejnych przeprowadzkach (w tym także do Ameryki, gdzie mieszkał jego niespokojny duchem ojciec Dionizy), młody Stanisław Szukalski trafił do Krakowa, gdzie podjął studia na Akademii Sztuk Pięknych.

Ówcześni artyści – tacy jak m.in. Jacek Malczewski, Stanisław Jakubowski, Zofia Stryjeńska oraz działający poza Krakowem Bolesław Biegas i Marian Wawrzeniecki, chętnie sięgali do wątków pogańskich i słowiańskiego folkloru. Stanisław miał już całkiem ugruntowane poglądy. Spotkanie z krakowskim środowiskiem, które z resztą bardzo wnikliwie, nierzadko krytycznie obserwował, tylko je ugruntowało. W tym kontekście rodziła się sztuka Stanisława Szukalskiego.
Wystawa pokazuje wiele aspektów i różnorodność gatunkową prac artysty.
W międzywojennych pracach Stacha z Warty często pojawiały się węże, które w wierzeniach dawnych Słowian, Bałtów i innych ludów Morza Bałtyckiego odgrywały niebagatelną rolę i cechowały się ambiwalentnym charakterem: mogły szkodzić lub pomagać ludziom.

Wyraziste przedstawienie gadzio-podobnej istoty we wczesnej twórczości Stacha z Warty pojawia się, miedzy innymi w rzeźbie „Krak” z 1924 r. Dzieło zostało zrekonstruowane na naszej wystawie na podstawie fotografii. Spójrzmy. Trzy głowy bestii unoszą się nad postacią legendarnego herosa (o twarzy samego Stacha z Warty), który kieruje ku nim napięty łuk będący jednocześnie harfą.

Heroiczny Krak niezmiernie fascynował młodego artystę, co znalazło odbicie również w dramacie-dziejawie pt. „Krak, syn Ludoli” z 1938 r., do której powstał później cykl pięknych ilustracji reprodukowanych na naszej wystawie. Krak, syn Ludoli stanowi, ale tylko z pozoru, autorską interpretację znanej legendy o smoku wawelskim. Mimo osadzenia akcji w realiach średniowiecznych oraz (bardzo luźnego) trzymania się informacji pochodzących z dawnych przekazów, utwór ten należy jednak prawdopodobnie odczytywać przede wszystkim jako krytykę międzywojennego społeczeństwa Polski.

Pójdźmy zatem dalej tropem Kraka.
Postać Kraka odgrywała w życiu i twórczości Stanisława Szukalskiego szczególną rolę. Można śmiało sądzić, że Szukalski identyfikował się z baśniowym herosem, uznając siebie za pogromcę tych, którzy, podobnie jak smok wawelski, ośmielali się stanąć na jego drodze. A byli wśród nich przedstawiciele „starczego pokolenia”, obrońcy „instytucji prozaicznego oportunizmu” oraz, oczywiście, krytycy jego sztuki. W okresie międzywojennym swoje rewolucyjne poglądy Stanisław Szukalski zaczął głosić w czasopiśmie „Krak”, wydawanym przez niego i jego grupę artystyczną o nazwie Szczep Rogate Serce.
Fascynacja dawnymi dziejami Polski, skłoniła go także do stworzenia szeregu projektów rzeźb pomnikowych. Należały do nich wyobrażenia tak kluczowych postaci z polskiej historii, jak Bolesław Chrobry, Bolesław Śmiały czy Jan Długosz. Projekty te, na skutek różnych niefortunnych okoliczności, nigdy nie powstały w pełnej skali zgodnej z zamierzeniami artysty. Jedynym w pełni zrealizowanym dziełem była płaskorzeźba orła piastowskiego, którą w 1938 r. umieszczono na gmachu Urzędów Niezespolonych w Katowicach.

Centrum wystawy jest wizja Duchtymi, którą przedstawili kuratorzy wystawy.
W zamierzeniu Szukalskiego duchowym centrum Polski Drugiej miała się stać tzw. Duchtynia – „świątynia”, którą pragnął stworzyć na krakowskim Wawelu w Smoczej Jamie. W jej wnętrzu miał powstać grobowiec Marszałka Józefa Piłsudzkiego – którego Stach z Warty był wielbicielem – oraz monumentalny posąg określany mianem Światowieda. Oczywiście sama Duchtynia nigdy nie zaistniała. Stała się tym samym jednym z wielu niedokończonych projektów. Była ona jednak dla niego szczególnie ważna, gdyż powracał do niej niejednokrotnie również w późnym okresie swego życia. Na wystawie podjęto próbę odtworzenia centralnego elementu Duchtyni – posągu Światowieda inspirowanego słynnym Światowidem ze Zbrucza.
Gnieźnieńska wystawa nie pomija Maćmowy i Zermatyzmu.

Krótko po wybuchu II Wojny Światowej Stanisław Szukalski wyruszył do Ameryki i osiadł na stałe w Kalifornii. To właśnie tam wykiełkowała kolejna gałąź jego wszechstronnej twórczości – (para)nauka określona mianem Zermatyzmu. Stanowiła ona niezwykle oryginalną fuzję i (re)interpretację źródeł geologicznych, antropologicznych, archeologicznych i językowych, mającą na celu dowiedzenie wspólnych początków ludzkości oraz wspólnych opowieści mitycznych. Ich przejawami miały być m.in. tatuaże, ryty naskalne oraz ornamenty na rozmaitych przedmiotach. Kluczem do poznania ukrytych treści miał być także „odkryty” i „odkodowany” przez Stacha z Warty prajęzyk, nazywany przez niego Macimową (po angielsku: Protong).

Teorie zermatystyczne wyłożone zostały w ponad 40 tomach, które – oprócz materiałów tekstowych – zawierały ponad 14 tysięcy rysunków! Szukalski omówił w nich teorię tzw. Macimowy, wedle której w „okresie przedpotopowym” wszystkie dawne cywilizacje miały wywodzić się z Wyspy Wielkanocnej oraz posługiwać się wspólnym językiem, którego elementów rzekomo najwięcej zachowało się do dziś w języku polskim.
Na koniec można poznać ideę Twórcowni.
Ta niezwykle ważna wystawa otwarcie niedziela 13. X. godzina 12.00
opr. J. Mikołajczyk
zdj. Nikon Z 50