Weneja w groszki
Cofnijmy się w Gnieźnie o kilka tysięcy lat. Wśród pagórków polodowcowych występują zabagnienia i jeziora. Moczary wypełniają torfowiska. Do dziś zachowały się w nich szczątki roślin i zwierząt z minionych epok. Współczesny krajobraz miasta tak bardzo zmienił się, że nie sposób znaleźć w nim śladów dawnej historii. Chyba, że wybierzemy się w okolicę jeziora Jelonek zwanego Wenecją. Pewnego sierpniowego dnia od takiego spaceru zaczęła się cenna obserwacja.
Wokół wspomnianego zbiornika do dzisiaj spotkamy rośliny wskazujące na dziki charakter tego miejsca. Jakże zaskakujące okazało się spotkanie z gatunkiem, którego nie spodziewałem się tutaj. Wszak zmieniliśmy ten obszar w ostatnim stuleciu tak bardzo, że trudno byłoby widzieć w nim ostoję dzikiej przyrody w centrum miasta. Na swoją obronę dodam, że wcześniej znałem Wenecję od strony jej wschodniego brzegu, który jest ujarzmiony wzdłuż promenady i parku. Natomiast tym razem oprowadzenia po weneckim nadbrzeżu podjął się Bogdan Bentyn. A wiedzieć nam trzeba, że od początku tej osobliwej penetracji terenu, przyświecało czujne obserwowanie jego biologicznego bogactwa. Bogdan był dla mnie przewodnikiem, który jak na tubylca przystało, znał wąskie ścieżki nieznane przypadkowym przybyszom. Weneja to dla niego historia od lat młodzieńczych po dziś. Zdarzyło się mi biologowi wyjść z właściwym człowiekiem we właściwe tereny. Choć ignorancją byłoby pominięcie wszystkich uczestników tego wiekopomnego spaceru biologiczno-sentymentalnego. A było nas wtedy kilkanaścioro.
Znaleźliśmy podczas naszych wędrówek zabagnione łąki w części zachodniej. Ku mojemu zaskoczeniu mają one wiele wspólnego z torfowiskami, które znam z innych części Wielkopolski. To właśnie tam wśród turzyc, krwawnic, tojeści i zachylników wyłonił się gatunek zacny i rzadki – groszek błotny. Przytoczmy kilka faktów o naszym bohaterze. Groszek błotny (Lathyrus palustris) to niewielka roślina, która jest kuzynem fasoli, bobu czy grochu. Podobnie jak one wytwarza charakterystyczne motylkowe kwiaty, które w przypadku tego gatunku mają różowy kolor. Groszek błotny jest gatunkiem ginącym w skali całej krainy wielkopolskiej, dlatego został wpisany do Czerwonej Listy Roślin Naczyniowych Wielkopolski. Lista ta obejmuje organizmy, których populacje spotykamy w nielicznych miejscach, a część z tych gatunków jest nieliczna. W niektórych przypadkach są one wręcz skrajnie rzadkie. Z ich rzadkością związana jest możliwość wymarcia. Jakże ucieszyło mnie spotkanie z tym unikatem z samym centrum Gniezna! To nie byle gatunek! Został objęty w Polsce w 2014 roku prawną ochroną i okoliczność ta zupełnie inaczej ustawia sytuację odpowiedniego zagospodarowania brzegów jeziora i zabezpieczania jego walorów.
Co możemy zrobić aby ten osobliwy symbol Weneji – bo właśnie takim chcę go niniejszym okrzyknąć – przetrwał przez kolejne lata? Najważniejsze dla jego przyszłości będzie zachowanie jego domu. To ogólna zasada w ochronie przyrody. Jeśli rośliny, zwierzęta i grzyby mają odpowiednie miejsce do życia, to mogą przez kolejne lata rozmnażać się, trwać, pozostawać żywym dziedzictwem lokalnym. Dla populacji groszku błotnego najważniejsze będzie zachowanie zatorfień i wilgotnych łąk w swoim obecnym charakterze. Jako ostoja przyrody powinny być koszone raz w roku późną jesienią. Dodatkowo na terenie tym pilne jest zachowanie odpowiedniego poziomu wody, ponieważ gatunek ten związany jest obszarami mokradłowymi i wilgotnymi łąkami. Ochrona groszku błotnego to nie byle jaka sprawa. Wynika literalnie z potrzeby ochrony gatunków chronionych. Zatorfione doły z zachylnikiem, groszkiem błotnym i licznymi turzycami stanowią o przyrodniczej historii miasta. Groszkowe łąki to miejsce jak najbardziej nawiązujące do dzikiej przyrody, której zachowanie wydaje się być słuszną powinnością i potrzebną wizytówką miasta. Informacje o występowaniu tego gatunku właśnie przekazujemy do Referatu Ochrony Środowiska. Chcemy, aby informacje o groszku błotnym były znane naszym czytelnikom oraz samorządowi, który ma szansę to miejsce właściwie teraz ochronić.
Bardzo jestem ciekaw, jakie wy macie pomysły na to, co moglibyśmy zrobić z groszkiem błotnym i jego ostoją? Skontaktujcie się ze mną w tej sprawie, a razem z działaczami gnieźnieńskich organizacji pozarządowych spróbujemy któryś z tych pomysłów zrealizować.
Wiwat groszek błotny! Wiwat Weneja!
Maciej Jędrzejczak
biolog, botanik, Fundacja Inspekt / Kasztelania Ostrowska
Fot. Natalia Jędrzejczak i Kamila Kasprzak-Bartkowiak