Dokładnie 17 września o godzinie 17.00 w Latarni na Wenei została otwarta wystawa 17 fotografii Sebastiana Ucińskiego pt. „Migawki z Latarni”, które zatrzymały najpiękniejszy czas. Lata, ludzi i niesamowitych spotkań kulturalnych.
Gniezno na mapie dzięki Bogu, (albo dzięki Bąku) nie jest jedno. Rzygawiczny kawałek na szczęście powoli zapomniany jest stekiem bzdur o Miasteczku. Nie o tym dziś jednak. Tak. Tak jak Gniezno to Ja, tak Gniezno to Szegetz. Nasze Gniezna też nie są tożsame, ale potrafią być bliskie. Teraz jednak ma być o koncercie. Wspaniałym koncercie na Latarni na Wenei (Bogdan do cholery Wenei? Weneji? czy to ważne). Tak. Gustaw umarł narodził się Konrad. Albo Szegetz umarł narodził się SZEGETZ.
Brzmienie, mówię o tym wewnetrznym podawanym przez Szegetz “trio”, bo zewnętrzne trochę gramofon...
Zamiast przaśnego folkloru i odpychających dla niektórych okrzyków – mocny i głęboko autentyczny śpiew Genowefy Lenarcik oraz emanująca uważną wszechstronnością gitara Raphaela Rogińskiego. Teksty ludowe opatulone różnorodnością gatunkową dźwięków, czyli to co najlepsze.
Po raz siódmy w historii, a pierwszy na powietrzu, znów w szerszym i jednocześnie kameralnym ponadrodzinnym gronie oraz na przekór wszelkim smutkom i obawom dzisiejszego świata, odbyła się Kulturalna Kuchnia Społeczna, którą poza pysznym wege jedzeniem wypełnił też niecodzienny koncert.
Tym razem „na tapetę” niekontrolowanych rozmów o klasyce „wjechała” Biblia, czyli na początek jej Stary Testament oraz jego pierwotna wielogłosowość, a nawet… politeizm czy tworzący ją „ludzie, którzy mieli ideę” na wygnaniu w Babilonie.
Po refleksyjnym, ale też pełnym polotu, humoru i ciepła spotkaniu z Radkiem Rakiem oraz stonowanej i wrażliwej, a do tego niepozbawionej mądrości i czułości wizycie Urszuli Zajączkowskiej, przyszła pora na wszechstronną i rozgadaną oraz równie inteligentną co poprzednicy Marię Strzelecką.
Dwa pierwsze występy i od razu wianuszek zaciekawionych i pozytywnie nastawionych odbiorców. Bo plenerowe i niezależne centrum kultury jakim jest Latarnia na Wenei, to już marka sama w sobie oraz gwarant niesamowitych przeżyć. Dlatego, mimo że od wspomnianych koncertów, minęło już trochę czasu, warto do nich powrócić raz jeszcze!
Najpierw, na rozpoczęciu czwartego już sezonu w Latarni pojawiła się niecodzienna kapela Na Górze. Niecodzienna, bo nie tyle złożona z muzyków o różnym stopniu sprawności, którzy sami siebie określają mianem ekipy „półsprawnej”, co swoim graniem robiąca terapię…...