Rewizor/rewizorka. Kawał dobrego teatru. Kobiety
Gogol to nie Google, chciałoby się powiedzieć, pani, której telefon wydzwaniał na starcie przedstawienia długo namiętnym wkurzeniem reszty widowni. Pani zresztą ucięła sobie pogawędkę odbierając tak po prostu jakbyśmy byli u cioci na imieninach. Poza tym, to był bardzo dobry wieczór u Fredry. Rewizor, okazał się rewizorką co ważne służyło to czemuś, nie było jedynie poprawnym politycznie zabiegiem w stylu Netflixa. Choć finałowy “gender” nie wygrał do końca – rozedrgał spójny spektakl. Nie było to jednak naciąganie skarpety na oczy. W domyśle miało piętrzyć absurd, i kołtuństwo Miasteczka,...