Szarpidruty i grajki 2023
W tym roku tylko na chwilę, głównie z powodu mnogości letnich propozycji kulturalnych, ale za to w pełnym zachwycie dla idei zgromadzenia kilkunastu muzyków na ulicach miasta – zasłuchaliśmy się na dłużej jedynie w zespole Scarlet Blaze i duecie Me and Her.
Weekend Grajków Ulicznych „Po drodze”, w tym towarzyszący mu Wieczór Lokalnych Szarpidrutów, zdają się dziś działać trochę siłą rozpędu. Impreza, którą wymyślił Jarek Mixer Mikołajczyk i prowadził przez kilka lat choćby z Piotrem Wiśniewskim, zdążyła już na tyle zakorzenić się w grodzie Lecha, że obecnie wystarczy ją godnie kontynuować. Tak jak próbuje to robić Miejski Ośrodek Kultury, dodając do wydarzenia wspomniany Wieczór Szarpidrutów. I wszystko byłoby pięknie czy zgrabnie, gdyby nie mały zgrzyt, który nastąpił przy tej edycji, czyli spore opóźnienie z rozpoczęciem występów pierwszego dnia imprezy. To właśnie wtedy pojawić się miały rzeczone szarpidruty w postaci lokalnych zespołów rockowych.
W końcu jednak uzbrojona w cierpliwość publika na gnieźnieńskim Rynku – i znów szkoda, że nie na dziedzińcu Starego Ratusza, gdzie w poprzednich latach zdążył wytworzyć się mniej zobowiązujący klimat – doczekała się pierwszego koncertu. Na pierwszy ogień poszli więc praktycznie debiutanci, czyli istniejąca dosłownie kilka miesięcy kapela o wdzięcznej nazwie Scarlet Blaze. Młodzi muzycy tworzący pięcioosobowy skład, to bowiem reprezentanci melodyjnego, hardrockowego grania, które, jak to zazwyczaj bywa na tym etapie istnienia, sprawia im niebywałą radość. Widać to zresztą było zarówno na Rynku, jak i jeszcze bardziej niecałe dwa tygodnie później w Latarni na Wenei. Z kolei tym co zdaje się wyróżniać skład, są na pewno wysokie umiejętności poszczególnych muzyków, w tym przełamującej stereotyp „dziewczyny na wokalu” gitarzystki, która przede wszystkim gra na swoim instrumencie. Ten ostatni, czyli wokal, zaś należy do dysponującego mocnym i czystym głosem Kacpra Stopczyńskiego, który bywa wspierany śpiewem przez swych kolegów, zarówno w autorskich jak i coverowych piosenkach.
Natomiast duet Me an Her, czyli Agata Wesołowska i Jakub Grzechowiak, który pojawił się na Rynku przy ulicy Tumskiej ostatniego dnia Weekendu Grajków i jednocześnie domknął całe wydarzenie – zdaje się nawiązywać do najlepszych skojarzeń z tego typu formacjami. Owszem, to nie jest Kwiat Jabłoni i to nie tylko dlatego, że Kuba nie śpiewa wraz z Agatą, ani też Siksa, bo to zupełnie inna ekspresja czy inspiracje, lecz podobnie autentyczna moc i chęć tworzenia. Jakub dla którego głównym instrumentem są tu klawisze, z właściwą sobie pasją sięga tym razem po subtelniejsze i mniej rozbudowane akordy, zaś Agata swym delikatnym i ciepłym, czyli lirycznym głosem opowiada historie o uczuciach, relacjach i życiu, w tym mniej optymistycznym wydaniu. Znakomite zwieńczenie imprezy, gdzie prosimy o więcej, zarówno dobrych artystów jak i organizacji.
Fot. Paweł Bartkowiak