Skip to main content

Wystawa malarstwa w Starym Ratuszu MOK

Soczysta afirmacja życia i grzyby

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Te obrazy to feeria intensywnych barw i wyrazista harmonia. Bardziej lub mniej abstrakcyjne portrety, obiekty czy pejzaże, które przed banałem ratuje właśnie moc kolorów i nieskrępowana kreacja.

I chociaż prace malarskie Joanny Ryczkowskiej i Przemysława Lubczaka nie należą do tych społecznie zaangażowanych (no może trochę, ale o tym na końcu), ani nie mają w sobie potencjału do szerokiej interpretacji, to dzięki zdecydowanej wizji uwodzą. Zestawione jako „Natura i impresja” oraz pokazane w Starym Ratuszu będącym filią Miejskiego Ośrodka Kultury, w końcu pod okiem kuratorki Iwony Wiśniewskiej, są warte wszelkiej uwagi. Tym bardziej, ze ich autorzy, to urodzeni artyści, którzy ze sztuką obcują praktycznie całe swoje życie. Joanna „Riczi” Ryczkowska to z wykształcenia projektantka mody, która też od tej dziedziny zaczynała, tworząc wyraziste stroje przełamane złotymi wstawkami, zaś malarstwem na poważnie zajęła się dopiero od niedawna, mimo że już wcześniej jej towarzyszyło. Natomiast Przemysław Lubczak zdaje się identyfikować jako plastyk, grafik i malarz niemal od początku, który rozwijając swoje umiejętności, przez jakiś czas nawet ze swojej pasji utrzymywał rodzinę. Dość wspomnieć, że m.in. projektował opakowania dla firm, składał książki i broszury, tworzył ilustracje czy katalogi, a ostatnio również zdobienia szkła i porcelany. Teraz zapraszają wszystkich do swojego nieskrępowanego żadnym „sztywnym tematem” świata.

Faktycznie, kilkadziesiąt obrazów, które zaanektowały ściany galerii w Starym Ratuszu, to jakby wejście do innej rzeczywistości. Dosłownie i w przenośni trafiamy bowiem do świata, gdzie królują jaskrawe czy wręcz psychodeliczne oraz wyraziste barwy. Dzięki nim z jednej strony dostajemy się na energetyczną ucztę pełną przyrodniczych pejzaży, ludzkich i nie-ludzkich portretów, w tym kultowej, seledynowej żaby znanej z wystawy Riczi w Latarni na Wenei czy wszechobecnych grzybów.

Z kolei druga perspektywa to swoista „strefa chilloutu”, gdzie pobudzające kolory zastąpione zostają spokojną wyrazistością i symboliką oraz „bardziej poukładaną fantazją”. O ile więc dzieła Riczi to żywioł i radość z artystycznego tripu, o tyle prace Przemka Lubczaka to pewne wyciszenie po tej wizualnej podroży, które pozwala widzianym obiektom przyjrzeć się bliżej. Tak się dzieje, gdy patrzymy na staranne wizerunki roślin, w tym owoców czy znów grzybów. Te ostatnie reprezentuje tu przede wszystkim muchomor czerwony (Amanita muscaria) i związane z nim symbole czy wierzenia.

Bo wbrew pozorom jego niewielkie ilości nie są dla człowieka trucizną, tylko mają nieco inne właściwości… Jakie? Tu polecam już rozsądnie poszperać w sieci, to wtedy zarówno „jaskrawe grzybki” Riczi jak i „stonowane muchomory” Przemka, staną się dla nas bardziej zrozumiałe. Tak jak zrozumiałe powinno być korzystanie ze sprawdzonej wiedzy i bezpieczeństwo, dalsze badania oraz troska o ludzkie życie.

Warto dodać, że całą wystawę, która podczas otwarcia zgromadziła tłumnie przybyłych odbiorców, a i była debiutem jeszcze jednej, młodziutkiej artystki, można oglądać w sali Starego Ratusza do 23 marca.

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak