Skip to main content

Fragment recenzji z Kultury u Podstaw

Skrajna dezintegracja albo czas potworów

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

„Stary świat umiera, a nowy świat walczy o narodziny: teraz jest czas potworów”, a może „jaka piękna katastrofa” lub „innego końca świata nie będzie”. To wszystko wyziera z gnieźnieńskiej sceny, kiedy za dramat Witkacego sprzed blisko stu lat bierze się zdolny i błyskotliwy przedstawiciel „pokolenia Z”.

Chodzi oczywiście o sztukę „W małym dworku” Stanisława Witkacego Witkiewicza, którą w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, jako swoje przedstawienie dyplomowe, zrealizował Jan Marek Kamiński. I od razu też chciałabym się zgodzić z jednym z pierwszych recenzentów tego spektaklu, czyli Tomaszem Mląckim z warszawskiego „Dziennika Teatralnego”, że to przewrotne i awangardowe, a przede wszystkim krytyczne wobec mieszczaństwa czy nawet szlachty dzieło – zamieniło się w szacowną, lecz niezbyt chętnie interpretowaną dziś klasykę.
Cóż za ironia losu! A może zwyczajny brak pomysłu, by dziełu Witkacego nadać własne znaczenie, lub odwagi, by skonfrontować się z nim, tak jak on to czynił z treściami realistów.

Pomysł i odwaga
Jednak Jan Marek Kamiński zdaje się mieć zarówno pomysł, jak i odwagę. Ten pierwszy wynika z dogłębnego przepracowania, a może nawet „pokoleniowego rozumienia” świata w rozpadzie, począwszy od przemian międzyludzkich relacji i załamania się patriarchalno-religijnej hegemonii, a skończywszy na kryzysie liberalnej demokracji i niepewności społeczno-kapitalistycznego ładu czy nadciągającej katastrofie klimatycznej.
Natomiast odwaga bierze się z próby opowiedzenia o tym wszystkim przez pryzmat utworu sprzed wieku, którego autor krytycznie pochodził do konwencji realistycznej w sztuce. To jest też znak, że generacja najmłodszych twórców nie zamierza o sobie i świecie mówić wprost, a na pewno nie przez szokowanie i „bieżącą publicystykę”, choć deprecjonowanie tej ostatniej jako inspiracji dla teatru uważam za krzywdzące.

Widmo i reszta
Tymczasem treść spektaklu pozostaje praktycznie niezmieniona, bo dramat Witkiewicza jak na dobrą klasykę przystało – broni się bez zarzutu. Kamiński zaś wzmacnia ją bardzo współczesną i psychologiczną grą aktorów oraz fantastycznymi „dekoracjami”, czyli scenografią, kostiumami czy dźwiękiem, a przede wszystkim klimatem rozpadu międzyludzkich więzi, etycznej niepewności i kryzysu tożsamości.
Cała akcja ogniskuje się wokół wywołanego wskutek seansu spirytystycznego Widma Anastazji Nibek (po raz kolejny wyrazista i magnetyczna Joanna Żurawska), które dezintegruje, a może próbuje na nowo poukładać relacje pomiędzy członkami rodziny i gośćmi dworku po swojej śmierci.
Anastazja bowiem zginęła w tragiczny sposób, bo jak twierdzi jej mąż Dyapanazy Nibek (ostatnio często obsadzany i tym razem znów trafnie Roland Nowak), została przez niego zastrzelona za zdradę z młodym kuzynem i niespełnionym poetą Jęzorym Pasiukowskim (bardzo dobrze oddający emocje i rozedrganie bohatera Dominik Rubaj). Tyle, że ona jako Widmo przedstawia nieco inną wersję, według której to rak wątroby, uśmierzony sporymi dawkami opium, doprowadził do zgonu, a jej kochankiem był raczej oficjalista Ignacy Kozdroń. Relatywizm moralny, a może początek nihilizmu? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, choć to przecież Widmo zdaje się w spektaklu najbardziej pewne swoich racji. Pozostałe postaci, w tym córki Anastazji, Zosia i Amelka (doskonale zblazowane, infantylne i zmysłowe zarazem Katarzyna Lis i Kamila Banasiak) czy przybyła do opieki nad nimi kuzynka Aneta Wasiewiczówna (uroczo frywolna Natalia Emilia Szczypka), a także jako jedyny reagujący na widok zmarłej przerażeniem Ignacy Kozdroń (obchodzący w tym roku 45-lecie pracy na scenie i będący faktycznie jak wino Wojciech Siedlecki) – snują się po scenie jak te „ciała bez duszy” i bez życiowego kompasu…

Czas potworów
„W małym dworku” według reżysera Kamińskiego to więc nie witkacowska parodia czy tragifarsa na szlachecko-mieszczańskie życie, moralność lub zwyczaje, ale zrealizowana w duchu Witkiewicza powiastka o „czasie potworów”, o którym z kolei pisał włoski filozof oraz ideowy komunista Antonio Gramsci.

Fot. Dawid Stube

Cała recenzja na portalu Kultura u Podstaw:

https://kulturaupodstaw.pl/skrajna-dezintegracja-albo-czas-potworow/
Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak