Skip to main content

Babka od Histy i jej ekipa — o historii bez napinki

Skąd się wzięła Polska?

 |  Jarek Mikołajczyk  | 

Czasy, kiedy narrację historyczną dominowały konserwatywne, mówiąc wprost męsko nacjonalistyczne opowieści, wydawały się stawać powoli minione. Na horyzoncie widać było już opowieści pisane przez pryzmat: chłopek, intelektualistek czy naukowczyń lub wojowniczek, a nie jedynie rąbane mieczem i palone ogniem męskim Blitzkriegiem czy słowiańską specjalnością — wojną podjazdową. Jednak kiedy, ktoś pisze o gangsterce średniowiecznej Mieszka lub nawet Ottona I — jak to robią: Agnieszka Jankowiak — Maik i Boguś Janiszewski i jeszcze mniej na baczność wyrysowuje to Max Skorwider — no to robi się rwetes.

Nadal, kiedy historyczka albo historyk odważą się pisać inaczej niż ze spiętymi pośladami, nie z pozycji kolan wobec: comesów, książąt, drużynników, generałów i innych fuhrerów czy Shelbych mówimy o nowej narracji, albo lewicowym podejściu. Tak jakby prawda historyczna z założenia nie mogła być obiektywna. To jednak dywagacja nie na ten tekst.

Rzecz jasna jako autonomista wielkopolski i rasowa Pyra, piszący te słowa, kontent jest, że owa „Skąd się wzięła Polska” wzięła się stąd. Z Wielkopolski. Choć jak hipotetyzuje „Babka od histy”, ten co to tę Polskę zakładał, niekoniecznie już był stąd. – „Druga hipoteza może Cię zaskoczyć. Zgodnie z nią Mieszko nie był lokalsem, tylko przybył z zagranicy. Konkretnie z Państwa Wielkomorawskiego, czyli z terenów dzisiejszej Słowacji” – pisze Agnieszka Jankowiak — Maik. Jest też trzecia hipoteza, wedle której Mieszko był Wikingiem o popularnym wśród skandynawskich bestii imieniu Dago. Cokolwiek wszak mieści się to w koncepcji dzisiejszego „nowego regionalizmu” profesora Tadeusza Sławka. Stąd jest ten, który się z Naszym „stąd” utożsamia. Piast to czy nie Piast – zakładał państwo na piastowskiej ziemi.

Siłą tej książki jest właśnie uznanie jedynej, jak się może okazać, historycznej prawdy tych, jakże ważnych dla Polski czasów, że niosą one więcej hipotez i domniemań niż pewników. To jednak, że z racji na niepiśmienność Mieszka i jego współplemieńców historia naszych początków przypomina „głuchy telefon” – nie sprawia, że pani Doktor „Babka od Histy” w jakikolwiek sposób urąga powadze początków Polski. To o czym pisze Jankowiak — Maik to przede wszystkim owa potrzeba kwestionowania i pytania jako większy motor poznania historii niż daty i nazwiska kolejnych pociotków i powujków, naciotów, szneszek i paszenogów z piątej linii po władcy. Ta książka zapewne w prehistorycznych czasach kiedy do szkoły chodzili dzisiejsi dziadersi, byłaby niepełna. Dziś jednak jest w pełni zrozumiała, przybliża pewne procesy, zależności historyczne, nie śmiecąc zbędnym, zapamiętywaniem tego co każdy, ma w podręcznych dziś googlach na swoich telefonach i tabletach.

Nie recenzujemy jednak historii początków Polski. Nie ona jest tematem tego tekstu, choć piszący mógłby tu z racji na robotę w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie co nieco dołożyć. Hipotez, domniemań, wałów grodowych, szczerbców i złomu…

”Skąd się wzięła Polska?” to publikacja, adresowana raczej do wczesnych nastolatków niż maluchów najmniejszych. Przelot i pewne specyficzne dość poczucie humoru sprawiają, że z czystym sumieniem polecić można mądrym dzieciom tak od około 7-8 plus. Z obawą można polecić, nie zawsze mądrym dorosłym — takim, których wychowano na baczność na tekstylnych patriotów lub, którym jedynie słuszną wizję Wilkenrida narodów wpojono w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej na języku polskim. To może grozić odkryciem Ameryki pomiędzy Poznaniem a Gnieznem. Motyw zresztą „walki” o pierwszeństwo i stołeczność pomiędzy Poznaniem a Gnieznem pojawia się w książce dość nierozstrzygnięty. Bo wszystko godzi Rex Ambulans. Kończąc dygresyjny neuroróżnorodny szkic recenzencki, wróćmy jednak do polecajek. To też dobra lektura dla nieco mniejszych, jednak „Słowiańscy bogowie i boginie” koniecznie z komentarzem mamy, taty lub starszego brata czy opiekuna. Pojechane nieco poczucie humoru i lekkość skojarzeń mogą wymagać delikatnego komentarza. Jeszcze dobitniej jest w rozdziale o demonach. Choć z reguły Babka od Histy nie smaga batem ani nowego, ani starych Bogów. Totalnie jak z dobrej animacji za to zabawny rozdział „Dobre rady Wiedźmy Jadzi”. To samo rozrysowanie ekranami telefonów — mistrzostwo „tu i teraz”.

Bez spoilowania. Sporo dobrego żywego języka, rzadko z poprzedniej epoki, czyli sprzed 10 lat. Owszem są begryfy od angoli ściągnięte, ale takie, których dzisiejszy nastolatek w spolszczonej wersji już nie kuma. Co najmniej raz zdarza się słowo, które według niektórych jest brzydkie: wkurza. Powiedzmy jednak szczerze, nastolatek, a nawet 7-latek dziś już się też nie denerwuje, tylko wkurza. Bardzo pożyteczny i bardzo „tu i teraz” rozdział o „Ogniu w szopie…” to potrzebne z punktu dzisiejszego opowiedzieć o imprezach i świętach. Moda słowiańska prawie jak z rolek Szafiarki Dorki. Sporo też pominiętych przez piszącego wątków, no bo mieliśmy nie spoilować. Na koniec cos dla nauczycieli historii i innych „szkolonych gamoni”, czyli oś czasu. Ci też dostali jakiś opis bitwy pod Cedynią.

A plus dodatni — wartość dodana, ważne wyjaśnienie Biskupina, że to nie ten sam czas co Gród w Gnieźnie czy Ostrów Lednicki i że początek Polski to niby dawno, ale jednak nie tak by Mieszko popylał na T. Rexie. Trochę popłynęła „Babka” z hipotezą tej pierwszej murowanej „willi” Mieszka w Poznaniu. No, gdyby to było to, to nikt by dla zwiększenia wrażenia nie montował pod przeszkleniem luster. (Wiadomo Gniezno i tyle. „Poznań je banany ze skórką”). Za to dziewczyny średniowiecza faktycznie rzadzą. Ważny motyw herstorii.

Świetnie zajawiona historia. I tak nie nudna, że aż by się chciało, poprowadzić lekcje muzealna razem z Babka od Histy.

No i teraz. Poza fantastyczną narracją doktor Agnieszki Janowiak — Maik, Bogusia Janiszewskiego – strona graficzna Maxa przekozacka. Rysunki i dymki komiksowe w punkt. To jest spójna integralna część książki. Została zaprojektowana od początku do końca. Kłótnia Poznaniaków i Gnieźniaków na miarę “hot doga pogrunwaldzku” i wielbłąda Helmuta. Świetny skład, łatwy do przełożenia na percepcję przebodźcowanych dzieci Tnternetu i smartfonów.

“Skąd się wzięła Polska?” – to Niezła historia. Postawa na spocznij, mrugnięcie okiem, zatem dystans, pozwala prowadzić żywa autentyczną i emocjonalna narracje. Boguś Janiszewski, Agnieszka Jankowiak — Maik i Max Skorwider znaleźli patent na współczesny level mówienia o historii. Dynamika publikacji to jest petarda. Fajnie też, że obala parę stereotypów o rodzeniu się państw czy o sąsiedztwie. W książce nikt nie lekceważy konsekwencji wydarzeń i decyzji historycznych nie tylko Mieszka. Nareszcie ktoś mówi ludzkim językiem o nieludzko skomplikowanej czasem historii. 

Jarek Mixer Mikołajczyk

zdj. Babka od histy

Jarek Mikołajczyk
Jarek Mikołajczyk