Siedem lat z Latarnią!
Kolejny sezon niezależnego, plenerowego i najlepszego, a na pewno z podium – miejsca kulturalnego w Gnieźnie wystartował. Z blaskiem i tłumnie zebraną publicznością. Ten pierwszy bił także od dosłownie zamontowanego neonu z napisem „Shine bright like Latarnia”, zaś drugą przywiedli zaproszeni na otwarcie, wspaniali goście.
Nie będzie w tym krzty przesady, jeśli przyznamy, że prowadzona przez Stowarzyszenie Ośla Ławka Latarnia na Wenei, to dziś tak samo ważne miejsce jak samorządowe instytucje w postaci bibliotek czy ośrodków kultury. I ma też rację Naczelny Popcentrali pisząc w zaproszeniu na otwarcie tego siódmego już sezonu (nie do wiary jak ten czas leci!), że Latarnia nie jest opozycją dla innych ośrodków, tylko spełnieniem demokracji w kulturze. Ba, to także przywracająca wiarę w ludzi nadzieja w tym coraz bardziej brunatniejącym świecie oraz oferta dla wszystkich, którym brakowało ciekawszych i odważniejszych propozycji kulturalnych w Pierwszej Stolicy.

Tymczasem podczas otwarcia, na którym publika nie tylko z Gniezna ledwo mieściła się na terenie Latarni, nie zabrakło oczywiście przypomnienia przez Alex i resztę ekipy LNW, że zaczęło się od „sięgających po pas chaszczy”, które trzeba było uporządkować, a następnie zbudować scenę i wprowadzić resztę infrastruktury, by na końcu pozyskać środki i rozpocząć działania. Dziś jednak to niezwykłe miejsce nad Jeziorem Jelonek, zwanym Weneją – zdaje się z roku na rok pięknieć i tak też stało się tym razem, gdy na górze sceny rozbłysnął wspomniany na początku neon, sfinansowany przez Fundację Pracowniczą firmy Velux, tę samą, która przyznała siedem lat temu grant na rozruch tego miejsca. No i były jeszcze flagi: tęczowa i palestyńska, a następnego dnia także ukraińska, które w rzeczywistości, gdy nadal osoby ze społeczności LGBTQIA+ w Polsce traktowane są jak obywatele drugiej kategorii, walczącym z agresją putinowskiej Rosji i próbującym przeżyć w Polsce Ukrainkom i Ukraińcom zaczyna się „zazdrościć” oraz zamyka się oczy na ludobójstwo w Palestynie – miały duże znaczenie. Podobnie jak pierwsze w historii tłumaczenie otwarcia, a następnie spotkania na PJM, czyli Polski Język Migowy, które prowadziła dla osób głuchych, znana niektórym już z Marszu Równości w Gnieźnie, Marta Borkowska-Banasiewicz.

Natomiast tym, co przyciągnęło tak wiele osób na Latarnię, była na pewno postać Joanny Okuniewskiej – jednej z najpopularniejszych polskich podcasterek, która przyjechała do grodu Lecha prosto ze zjawiskowej Islandii, a której podcasty począwszy od cyklu „Tu Okuniewska”, poprzez „Ja i Moje Przyjaciółki Idiotki”, a skończywszy na najnowszej serii poświęconej macierzyństwu pt. „Matka Matce” – zdobyły serca tysięcy słuchaczy. Spotkanie prowadziła współtworząca LNW i zapewne jedna z fanek bohaterki Adrianna Rakowska, która szybko złapała kontakt z gościnią, zadając jej ciekawe i mądre pytania. Z rozmowy zaś można było poznać nie tylko genezę i pomysły na podcasty, ale też dowiedzieć się jak wygląda życie na przywołanej Islandii czy kiedy odważyć się na zmiany i jak pomagać innym, żeby nie czynić tego kosztem siebie i swoich bliskich. Sama Okuniewska okazała się też sympatyczną i cierpliwą osobą, która po spotkaniu długo jeszcze rozmawiała z fanami i podpisywała im wydaną przez siebie książkę będącą swoistą kontynuacją podcastu „Ja i Moje Przyjaciółki Idiotki”.


Z kolei drugim gościem otwarcia był egipski muzyk Yunis, a właściwie Ahmed Younes, który jest wykonawcą, producentem i eksperymentalnym kompozytorem grającym na syntezatorach elektronikę inspirowaną egipskim czy arabskim folklorem. Ta „nieco syntetyczna tradycja”, jak to znów określił Naczelny w zaproszeniu, zatem dosłownie wybrzmiała na Latarni. Na początku nieco leniwie, kontemplacyjnie, by z utworu na utwór włączać kolejne instrumenty, w tym charakterystyczne dla tej części świata zagrania na bębnach. I choć na koncercie Yunisa zostało o wiele mniej osób, to ci co byli zarówno pod sceną jak i swobodnie siedzący na leżakach czy ławkach, szybko dali wciągnąć się pulsującemu rytmowi, który w mniejszym lub większym stopniu poruszał ich umysły i ciała. Tym bardziej, że były to dźwięki mające przywodzić różne ludzkie uczucia i aktywności.


Warto dodać, że na tej niezwykle udanej inauguracji, pojawiło się jak co roku stoisko kawiarni „Cud” z kawą i przekąskami, można było również posmakować, a nawet zabrać ze sobą Kombuchę z Lulkowa, a wydarzenie zostało dofinansowane z budżetu Miasta Gniezna.