Offowe miejsca i zjawiska
Prawie każdego roku przy kolejnej edycji Offeliady, staramy się Wam przybliżyć to co w naszym mieście wyjątkowe, nietypowe i warte uwagi, czyli w szerokim rozumieniu tego słowa – offowe. Czasem byli to ludzie, a tym razem będą miejsca i zjawiska. Chodźcie z nami ich tropem!
Pub Dziupla, ul. Moniuszki 2
Jeden ze starszych i kultowych barów w Gnieźnie, który liczy już sobie ponad 20 lat i póki co przetrwał różne zawieruchy. Zapewne dlatego, że prowadzony jest przez człowieka z pasją i sercem do ludzi i spotkań, a do tego pałeczkę gospodyni zdaje się przejmować jego córka.
I choć to przyjazne miejsce, to nie jest łatwo do niego wejść, gdyż jak na dziuplę przystało, znajduje się ono na górze, czyli piętrze i poddaszu, gdzie można się dostać jedynie wąskimi, stromymi schodami. Poza tym do nazwy miejscówki już wprost nawiązuje… fragment pniaka z dziurą w środku znajdujący się przy barze, a dodatkowy klimat robią drewniane belki, stoły, ławki i brawurowo wytarte deski podłogi.
Jeśli chodzi o napitek i coś na ząb, to jest w czym wybierać! Z piw na pewno warto polecić smakołyki z będącego jednym ze sponsorów Offeliady Browaru Fortuna, zaś z jedzenia to przede wszystkim pyszne burgery, w tym aż dwa w opcji wege (!), oraz frytki. Natomiast strawę dla ducha należy kojarzyć z dobrym rockiem i pokrewnymi brzmieniami, choć i dobra elektronika, podobnie jak dźwięki z przełomu wieków, których strzegą dwie grające szafy, są tu mile widziane.
No i w Dziupli znajdziecie także darta, bilarda i piłkarzyki, a w piątek po filmowym maratonie był tam również kowbojski wilk Hiob Dylan z zespołem z Dzikiego Zachodu, o którego połączeniu z lokalem, tak napisał jeden z fanów, Adam: Jestem przekonany, że Hiob Dylan i klub Pub Dziupla Gniezno są dla siebie stworzeni, wzajemnie się dopełniają i mnożą swoją manę. To ikoniczne zestawienie, klasyczny duet albo – jak się mówi w ośrodkach żużlowych: para-na-pinć-jeden. Znajomi z powiatu i okolic, rezerwujcie sobie ten termin!
Gnieźnieński Szlak Modernizmu, dziesięć punktów w mieście
Gniezno to nie Gdynia, ale też swój modernizm, a przede wszystkim jego szlak ma. Choć modernizm w architekturze możemy znaleźć w większości polskich miast, to Pierwsza Stolica, tak jak przywołana Gdynia, dzięki pasjonatom, wyznaczyła wspomniany szlak. Na GSM znajdziemy bowiem aż dziesięć różnych obiektów, począwszy od będącego perełką Zespołu Budynków Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego w Gnieźnie, który mieści w sobie zarówno liceum i muzeum oraz został stworzony przez architektów i artystów, w tym Magdalenę Abakanowicz i Józefa Kopczyńskiego; poprzez będącą realizacją prywatną usługową Panoramę, która niestety pewnie niedługo zniknie; duże i małe, starsze i nowsze bloki będącego „drugim Gnieznem” osiedla Winiary; trzy wieżowce liczące sobie 12 kondygnacji i pierwsze windy w mieście przy ul. Sobieralskiego; przedwojenne, bo z lat 20. i 30. XX wieku, wille czarujące prostotą i półokrągłymi wykuszami; dawny budynek biurowy fabryki koszul „Polanex” czy „blokowe plomby”, którymi wypełniano puste miejsca pomiędzy kamienicami, a skończywszy na „klockowatym”, lecz funkcjonalnym dworcu PKP otwartym w 1967 roku i kościele pw. Chrystusa Wieczystego Kapłana w kształcie statku na morzu. Jeśli więc chcecie zobaczyć i dowiedzieć się więcej, to warto zajrzeć pod następujący link: https://www.facebook.com/people/Gnie%C5%BAnie%C5%84ski-Szlak-Modernizmu/100066712540102/?locale=pl_PL
Bar Sing Sing, róg Rynku i ul. Farnej
Najcięższe więzienie? Bohater piosenki Maryli Rodowicz? Bez względu na to jakie jest Wasze skojarzenie, pewne jest, że będziecie siedzieć! Oczywiście jeśli wcześniej odważycie się zejść do lochu, pardon piwnicy i wkupicie w łaski barmana, autentycznego… emerytowanego pracownika służby więziennej! A wtedy czeka Was całkiem przyjemna i offowa odsiadka przy jednym czeskich piw, Czarnej Fortunie lub mocniejszym trunku, ale też kawce, coli i herbatce. Sing Sing to bowiem alternatywne i swoiście swojskie miejsce, które warto pokochać, a wtedy odsłoni ono swe najlepsze oblicze. Poza charakterystycznym, piwnicznym klimatem, poprzetykanym gdzieniegdzie starymi instrumentami muzycznymi, zagrasz w nim także w darta, bilarda, piłkarzyki cymbergaja i ping ponga, a nawet obejrzysz mecz (nie tylko piłkarski) i posłuchasz muzyki (różnorodnej).
Za Winklem, nowa historia Gniezna w pigułce
Tym razem bardziej nienamacalne miejsce, lecz dotykające jak najbardziej realnych zdarzeń, czyli blog dziennikarza Aleksandra Ola Karwowskiego o najnowszej, a na pewno nowożytnej historii miasta, głównie tej z XIX i XX wieku. Niby zwykły facebookowy fanpejdż, a prowadzony z prawdziwą pasją i swadą oraz ze starannie wyselekcjonowanymi i zdobytymi zdjęciami! Dzięki niemu każdy zainteresowany zanurzy się w inne niż piastowskie dzieje i zobaczy na przykład jak wyglądał handel i życie w grodzie Lecha w latach 60. XX w., dowie się jak długo służył jeden z parowozów, przyjrzy się zmianom gnieźnieńskiego Rynku, ale też miasta pod pruskim zaborem i po jego upadku oraz pozna wiele innych faktów, jakże atrakcyjnie podanych! Czujecie się zaintrygowani i znów chcecie wiedzieć więcej? Zajrzyjcie pod kolejny link: https://www.facebook.com/za.winklem.gniezno/
+ BONUS:
Film „Polania”, dokument o postindustrialnej pamięci
Niegdyś na Offeliadzie jedna z nagród wędrowała do „najlepszego filmu z Pierwszej Stolicy”, gdzie spośród kilku nadesłanych w danym roku obrazów z Gniezna, wybierano ten najlepszy. I choć dziś już tego lauru nie ma, a gnieźnianie nieco rzadziej nadsyłają swoje filmy na festiwal, to w tym roku powstało dzieło, które chcielibyśmy polecić wszystkim fankom i fanom X Muzy.
Chodzi oczywiście o dokument Pawła Bartkowiaka „Polania”, którego tematem stały się Wielkopolskie Zakłady Obuwnicze o tej samej nazwie, które w szczytowym momencie poprzedniego ustroju zatrudniały blisko 4000 osób. Co więcej, te same zakłady przyczyniły się do rozwoju grodu Lecha i powstania tzw. drugiego Gniezna, za które można uznać liczące kilkanaście tysięcy mieszkańców osiedle, a właściwie dzielnicę Winiary. Jednak film „Polania” nie jest kronikarskim zapisem historii fabryki ani typowymi wspominkami pracujących w nim osób (poza dwiema pracowniczkami), tylko bardziej pytaniem o społeczną pamięć miejsca, którego już nie ma, bo nie oparło się po transformacyjnej, czyli kapitalistycznej rzeczywistości… Do obejrzenia pod linkiem nr 3: https://www.youtube.com/watch?v=qnWwC-eWSBY&t=16s