Skip to main content

Relacja z dyskusji po filmie

O prawie do wyboru bez cierpienia

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Ten film powstał dlatego, żeby po zakończonych strajkach kobiet i ciszy w mediach, nie zapomnieć, że po orzeczeniu tzw. Trybunału Konstytucyjnego, kobietom dołożono tylko cierpienia. Bo z ograniczonego prawa do samostanowienia, wycięto nawet „kompromisowy” wyjątek…

„O tym się nie mówi” to dokument, który zrodził się z oddolnej i obywatelskiej inicjatywy i na który pomimo jego obecności w sieci, zaprosił gnieźnieński Klub Krytyki Politycznej wraz z inicjatorami #OTSNM, grupą Wspólny Gniew Pobiedziska i Publiczną Biblioteką Pedagogiczną w Gnieźnie. Klub KP goszcząc też osoby związane z filmem, czyli Anitę Czarniecką z Fundacji Damy Radę i lekarza chirurga Mateusza Wartęgę oraz wspierającą także w promocji delegację z Pobiedzisk w otwartych progach wspomnianej książnicy – świadomie więc podjął jego temat.

Bo „O tym się nie mówi” to film trudny i ponoć kontrowersyjny. Trudny, bo opowiada o życiowym dramacie kobiet, które pragnęły dziecka, ale nie miały szansy na zdrową ciążę, a często nawet żywego noworodka. Co więcej, niektóre z nich były gotowe wychowywać dziecko z wadami genetycznymi i głęboką niepełnosprawnością, ale widząc cierpienie, a potem bolesną śmierć swego potomstwa – uznały, że aborcja bywa tym lepszym wyborem. Wyborem, który jeszcze do 2020 roku był realnym zabiegiem wykonywanym w szpitalach. Bo dwa pozostałe wyjątki zapisane w restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej zwanej „kompromisem” są dziś właściwie martwe. Chodzi o możliwość usunięcia ciąży, gdy zagraża ona zdrowiu i życiu kobiety (patrz np. głośna sprawa Alicji Tysiąc, której mimo opinii lekarskich, ostatecznie odmówiono zabiegu w 2000 roku czy Agaty Lamczak, której nie leczono mimo ogromnego cierpienia, bo ważniejszy był płód) lub pochodzi z czynu zabronionego jakim jest np. gwałt (patrz najświeższa sprawa czternastoletniej dziewczynki z niepełnosprawnością intelektualną, której odmawiano aborcji, chociaż jej ciąża pochodziła z gwałtu wujka).

Z kolei kontrowersje to właściwie zarzuty ze strony progresywnej części aktywistek i aktywistów, które głównie dotyczą tego jakoby film popierał „kompromis aborcyjny” i usprawiedliwiał lekarzy nie wykonujących zabiegu. Dla organizatorów i nie tylko, obraz opowiada jednak o barbarzyńskim absurdzie fundamentalistów, którzy, jak mówi jeden z bohaterów filmu, zakazując aborcji ciąży embriopatologicznej (jakieś 1000-1500 przypadków), zrobili z tego problem społeczny, który dotyczy wszystkich, czyli 20 milionów kobiet i mężczyzn w Polsce. Owszem, można się spierać na ile aborcja dotyczy również mężczyzn (pewnie u kobiet, które wspólnie z partnerem oczekiwały chcianego dziecka), ale fakt, że władza skazała na cierpienie osoby, które „nie były za aborcją”, odniesie raczej przeciwny skutek od zamierzonego i poszerzy grono zwolenniczek i zwolenników wolnego wyboru kobiet. W każdej sytuacji.

Z kolei refleksje jakie pojawiły się po projekcji dotyczyły m.in. roli lekarzy, ale też pozostałego personelu ginekologiczno-położniczego o czym mówił Mateusz Wartęga, podkreślając, że lęk przed podejmowaniem niezgodnych z obecnym „prawem” decyzji, wynika ze strachu przed szykanami organów ścigania czy medialną nagonką. Anita Czarniecka z kolei mówiła o podważaniu wiedzy i kompetencji ekspertów z danej dziedziny, co niestety czynią w naszym kraju nie tylko politycy. Dalej było również o edukacyjnej roli filmu jeśli chodzi o podstawową wiedzę w temacie wad genetycznych płodu, czego próżno szukać na lekcjach biologii, ale też zdrowiu psychicznym kobiet, którego nie wolno lekceważyć. Natomiast wśród głosów z publiczności nie zabrakło głosów by ze sprawy politycznej nie czynić etycznej, co próbuje robić obecna władza, czy doświadczenia cierpienia z powodu embriopatologicznej ciąży przez jedną z uczestniczek spotkania.

P.S. Natomiast od siebie chciałabym dodać, że warto łączyć siły, edukować się i pielęgnować wzajemne zrozumienie, a przede wszystkim nie wartościować prawa do wyboru. Bo mimo różnych sytuacji, poglądów, życia, wrażliwości, wiary lub jej braku – ostateczna decyzja czy chcemy być w jakiejkolwiek ciąży zawsze powinna należeć do osób w ciąży! Przy okazji dodam jeszcze, że w trakcie spotkania padły namiary na Federę czyli Fundację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (https://federa.org.pl/), a sama polecam choćby Aborcyjny Dream Team: https://aborcyjnydreamteam.pl/

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak