Kultura bez ogródek II. W Gnieźnie pieniądze na kulturę przechowuje się w garncach garbarzy? Wersja light
Pojawiasz sie i znikasz, można powiedzieć o tym artykule. Czymś jednak ciszę wyborczą trzeba zapełnić. Dlaczego zniknął? Kilka rozmów i kilka nieporozumień. Przyjaciele i znajomi poczuli się dotknięci.
Nie to było moją intencją. Dlatego pisząc o dawaniu D. podkreśliłem, że też to robiłem. Pomyślałem – mam problem z komunikatywnością. Kurcze, jednak powiedzenie „każdy orze jak może” – nadal mnie nie przekonuje.
Trochę przybyło mi czasu. Nie, nie przez Covid19 – raczej po prostu wygaszona aktywność w innym portalu. Kolejna opłata za hosting Popki idzie – więc do roboty. Właściwie dziś trochę osobisty felieton. Nie, nie!
Spokojnie nie smoothny. Beka z Gniezna może spać spokojnie. Jest wkurw, ale przecież to być musi – jak jest słodko, to zawsze duszno i nie idzie do przodu. Trzeba czasem pierdnąć by coś zmienić, zazwyczaj jednak to nic nie zmienia, ale inspiruje do otwarcia okien. W tej materi Miasto jest jak młoda żona, puszcza „bąki” pod kołdrą, ale przecież to nie ona, gdzieżby, no może… ale przecież one pachną…
Jednak znaleźli się konsumenci jałmużny “Gniezno 2020”, czyli tych zawrotnych nie-obejmowalnych wyobraźnią 20. tysięcy bez kości, dla stowarzyszeń na kulturę. Nawet weganie sięgnęli. O tym jak Miasto pluje nam w twarz – już pisaliśmy. Nadal nie zmieniam zdania – to była jałmużna. Tak krawiec kraje jak mu miary staje? No gorzej nak mu nie staje – tej miary.
TERAZ DUŻYMI LITERAMI
Mam pretensje do tych którzy zgłosili projekty? Znaczy tych, którzy wzięli kasę? Nie. Nie w tym rzecz.
Nie! Żal – to nie pretensja. Poza tym to tak nie działa, Przyjaźń (nawet jesli tylko lub aż – twórcza) to nie zbawienie, to nie jest na sprzedaż, nie mija. Każdy ma życie, własne priorytety i własną logikę. Własne intencje, te podobno moze ocenić tylko Allah. Przecież nie mnie sprzedali.
Napisałem w poprzedniej wersji pytanie:
Środowisko sprzedali? Jak widać środowiska nie można sprzedać, bo nigdy go raczej nie było. Nie no ok, jest to środowisko powiązane z Latarnią, Dzionkiem, Bąkolem, Alex, Malarzami Ulotnymi, z ZiP-ami teraz trochę FALĄ (w niedziele fajny jam skręcili), z Towarzystwem Młodych Artystów, które roboczo kojarzę z Zuzą Chełek, kiedyś trochę środowiska było z Mixerem, Mityngiem Teatralnym, Tomkiem Kujawskim. Przykładów jest wiele.
Więc o co mi chodzi?
Nie, no o nic, “jest super, jest super więc o co ci chodzi?”
O nic. O nic mi kurna nie chodzi! O kulturę więc – o nic.
Marudzę se. Podatnicy za to, że se marudzę nie płacą. Płacę ja. I nikt też tu nikomu nie płaci. A, że kur… to nie kulturalnie?
DUŻYMI LITERAMI – PISZĘ TU TEŻ O SOBIE
Błagam raczej kultura – znaczy “my” – jeśli kultura to ludzie, a nie ideologia – to dopiero potrafimy się skurwić. TEŻ MI SIĘ ZDARZAŁO ŻADNE SANTO SUBITO! Portier pana Boga był jeden. A jakoś my głusi na Piętno*. Może powiedzmy to sobie w twarz. POZWALAMY NA TO BY NAS NIE SZANOWANO. To dotyka, może raczej dotykało również mnie – kiedy za darmo, półdarmo i ćwierćdarmo przez lata robiłem w kulturze, na rzecz miasta. Za to przepraszam. O dziwo w moim przypadku dla powiatu to się raczej nie działo tak za free. Może to jeszcze zasługa dyrektor Agnieszki.
Kiedyś było mi żal, że pani Anna Smolenko, cieszyła się (jak ja za gzuba gdy dostałem resoraka z otwieranymi drzwiami), kiedy jej Miasto odmalowało salkę, albo dało z 500 zł na tomik. Przykro mi było, że za tak małą kasę można kupić ludzi. Dobrych ludzi, bo dobrzy ludzie – nie muszą być dobrymi malarzami, poetami…To zresztą nie o to chodzi, raczej o to, że za tak małą kasę można było całować po rękach. Myślałem – trudno emeryci. Życie ich wytargało, emerytów jak dzieci kupisz – kogutkiem z odpustu. Choć dzieci dziś bardziej wybredne. Myślałem odeszła kultura polowań w raz z wielkim myśliwym – Jackiem**. Miało być już tylko pięknie. A pięknie nie jest. Czy ja teraz huzia na Urząd? Szczerze? Urzędnicy w sporej części się zmienili – na lepsze.
Coś jednak nie jest halo. Mamy jako: artyści, animatorzy, twórcy…zerową siłę sprawczą i niewielu orędowników. (W radzie miasta Artur Kuczma, Tomasz Dzionek, momentami Angelika Szlachcińska…). Milczymy by nie robić, tym, którzy jeszcze coś robią koło pióra. Wszyscy – myślę o ludziach kultury (no sorry takie głupie określenie), wiemy dobrze jak kultura zaczynała zyskiwać, gdy prowadził ją w mieście Piotr Wiśniewski.
Wracajac do projektu Jałmużna Gniezno 2020?
Tylko uprzedzam, nie myslę, że zgłoszone projekty są z czapy. Myśle tylko, że ich autorzy powinni otrzymać propozycję zrobienia swoich działań. A konkurs powinien być dla młodych. Nie podoba mi się przede wszystkim forma i można to było zrobić, skoro dziesiątki – miast zrobiły to dobrze.
Jałmużna Gniezno 2020?
Dziś myślę, że trzeba było potrząsnąć rękawem jakiś projekcik se skrobnąć. Rzucić się na te jak dla Nas na Popce zawrotną kasę.
Kuźwa 4K?
Hosting opłacić by można na 5 lat i jeszcze warsztaty dla młodych zrobić profeska, filmik podpiąć, który i tak zrobimy, bo mamy Ziomów. No i bez jaj – 8 lat robimy kulturę w sieci. No ja…jprdl nie wpadłem na tak oczywistą rzecz – „kaska nie śmierdzi”. „Pecunia non olet”. Niestety wiem kur…, od czego ta pseudo maksyma życiowa pochodzi.
Trochę mnie uczyli, historii Rzymu.
Wespazjusz usprawiedliwiał w ten sposób w 70 roku n.e podatek od toalet publicznych. No czasem kultura kloakę przypomina: “los chce ze mna grać w pokera raz mi daje raz odbiera” – jak śpiewa król Zenek I. Koryfeusz narodu, z którym przyszło mi współżyć. A dupa boli.
Mogę się jednak mylić, może te pieniądze śmierdzą? Zapach to kwestia wrażliwości nosa?
Nie, to nie o tym. Po prostu nie ma pewności czy obrażając własnego syna Tytusa, Wespazjan myślał o toaletach czy raczej o garbarzach, którzy gromadzili mocz do garbowania skóry. Tytus młody był i wrażliwy więc raczej o szczyny garbarza chodziło.
Mam czasem wrażenie, że w Gnieźnie pieniądze na kulturę przechowuje się w garncach garbarzy.
Nawet jeden z najgorszych polskich zespołów rockowych w historii, za dobrych czasów, kiedy był jednym z najlepszych – miał taką piosenkę:
Kiedy zaczął się wić kręty, pochyły szlak
Gdzie był pierwszy nasz krok w rozpadlinę bez dna
Gdy srebrników garść przekonała nas, że
Kiedy dają, to brać, każdy głupi to wie
Bilans zysków i strat prowadzimy od lat
Nie ma czego w nim kryć, nie ma czego się bać
Skąd więc na lustra dnie z progu każdego dnia
Wita cię najpierw wstręt, potem brat jego strach
Wiem jest tam jeszcze ten upiornie ambitny refren:
Za ostatni grosz kupię dziś chociaż cień tamtych dni
Za ostatni grosz wino z zielonych lat chcę znów pić
Nie no ja tam wole “za ostatni grosz” zapłacić za hosting na Popce, zaprosić Urszulę Zajączkowską do Gniezna – bo to piękny umysł jest. Może i ostatni ten grosz, ale mój. Przynajmniej nikt mi nie napluje w twarz dając papierek od cukierka – dyplomik, jak lizaczka w przedszkolu – a i tak bywało.
Dostaliście kiedyś od pana prezydenta laurkę z podziękowaniem za spektakl zagrany na Dniu Dziecka? Ja tak. Nie miałem wtedy 5 lat, a 50. i nie był to debiut tylko na oko z 500. przedstawienie. Nie mam tej laurki, bo…serce nie pozwoliło mi jej odebrać.
Chociaż jak mówi student SWPS krzątający sie po moim domy, już na czwartym roku (od jutra chyba) Carl Gustaw to częściowo przeżytek, ja wierzę: „Wszystko, co irytuje nas w innych może nas zaprowadzić do zrozumienia samego siebie.” C.G Jung.
Bez szacunku od siebie nie wymagajmy szacunku od koni. Mówił mój dziadek glancując oficerki przed pójściem do stajni.
Żeby było jasne.
Ja to tak widzę. Nie uważam, że Olek czy Paweł zrobili źle, bo pewnie powstaną dobre rzeczy. Myślę tylko, że warto byśmy właściwie odczytali sam konkurs. Nawet jeśli wynikał z dobrej woli, kilku ludzi w „Gabinecie” – kocha kulturę, wyszło jak wyszło.
Żeby było teraz jasne.
To mój wybór, że nie składam wniosków, nie ma w tym oceny, tych, którzy złożyli wnioski na tę zawrotną zapomogę – tak to trzeba nazwać.
Może byłoby ok, gdyby ta kasa była dla młodych indywidualnych twórców, bez żadnego wciągania w to pośrednictwa NGO-sów. Były miasta, które takie rozwiązania zastosowały.
Żeby było teraz jasne.
W powiecie cudownie nie jest. Czekamy na nowe eSTeDe, oby nie było już tak dziwne.
Żeby było teraz jasne.
Wiem, ze zawsze się znajdą ci którzy wezmą.
Nie uważam tak jak Robak, że skoro „ktoś coś tam” wziął kiedyś od Miasta na działanie, to teraz nie ma prawa się nie zgadzać. Tak chce Miasto, jak sadzę, byśmy mysleli, ale to tak nie działa.
Żeby było jasne, od tego, że kiedyś też zdarzało mi się, rzadko, ale jednak – nadstawiać rzyći, żeby se po używali – to tylko hemoroidów dostałem – nawet Hemahalt długo to goił.
Stać mnie – może nie finansowo, a mentalnie, żeby już nawet w imię kultury przed byle kim i za byle co portek nie opuszczać. To nie znaczy, że rezygnuję z robienia tu i teraz w moim jak niczyim innym – kurde, cholera miescie. Jasne tej kasy to nam nie daje: żadny prezydent, radny czy cóś, należy się jak psu zupa, mój pies zupy nie je, a ja już też dostaje niestrawności od chińskich z paczki. Nie ma się teraz na co obrażać. Róbmy swoje, każdy wedle swoich priorytetów. Pamietajmy jednak, to my pozwalamy pomniejszać granice kultury w Mieście. Nie miejmy potem pretensji i tylko o tym jest ten artykuł.
Powodzenia dla wszystkich, którzy coś robią. Nie rezygnujmy z projektów, ale też nie rezygnujmy z siebie. W ostateczności jedynie kultura buduje trwałość i tożsamość, choć bywa ulotna. Mozemy się na siebie obrażąć – ale jestesmy albo skazani na siebie, albo na wewnetrzną banicję. Dziś rozumiem np. Bartka z Ryba & The Witches i jego nieobecność we własnym mieście.
Dymanie kultury idzie od góry – taki będzie temat za tydzień.
Widzieliście obostrzenia w teatrze? Ankieta, maseczka, podajesz nr telefonu, i co trzecie krzesło czynne. Na stadionach tego nie będzie, w kościołach tego nie ma, a ja się zapytam nosz kurde dlaczego tak? Znowu kulturę biorą od tyłu? A my twarze też mamy powabne, tej…Tylko ten nasz kochany Syndrom Sztokholmski.
Co mnie skłoniło, do liftingu – a jednak wznowienia artykułu? Rozmowy z ludźmi, którzy czują podobnie.
* Piętno – tomik poezji Sławomira Kuczkowskiego
** Jacek Kowalski – byly prezydent Gniezna – myśliwy
CDN