Skip to main content

Piękna i Niebylakosci życzymy

Jarmark Niebylejaki – Chata Oleńka i Agata

 |  Jarek Mikołajczyk  | 

Święta tuż. To śliski temat. Jak sprawić by Bożenarodzenie, było tym najważniejszym Narodzeniem i dla tych, którzy w to co działo w betlejemskiej grocie wierzą jeszcze mniej niż w Mikołaja? 

Prawdę mówiąc – jest to proste. Wystarczy akceptacja. Chyba to pierwsza forma miłości. Przecież, jeśli ten koleś, który wierzy w „Jezuska na sianie” się do mnie uśmiecha, to jakie ma znaczenie, że według mnie jest wyznawcą legendy. Jeśli zaś to ja jestem Katolem, (a faktycznie jestem) jaki mam realny powód nie podać opłatka temu, kto nie kuma Chrystusa? Czy przełamie – nie ma znaczenia, niech każdy odczyta symbol jak chce. Co nam szkodzi?

Są miejsca, nawet jarmarczne, w których Katole nie sprzedają „sianka spod obruska Jezuska”, które to sianko chyba ukradli nieświadomie rodzimowiercom, a laicy udzielają komunii – tej ludzkiej, ciepłej, że łza po policzku. Miejsca gdzie gorąca czekolada nie szkodzi nawet insulinoopornym, kąpiel w zaśnieżonej wannie nikogo nie dziwi. 

Przyborowo 7 – Jarmark w Chacie Oleńka i Agata. Kilka stoisk. Fajnych i świat jest mały. Sklep z Witkowa, ten od aniołów, Kasztelania Ostrowska i zioła, ceramika i kartki od Marii Gowarzewskiej, kawa, herbata i czekolada na gorąco u Oli i Agaty. Gdzieś przewinął się ze swoimi aparatami Dawid Stube. Maciej w drugiej części ogrodu rozpalił ognisko. Gospodarze wegetarianie, a jednak dla mięsożernych obok ognicha kiełbasa. Bo przecież, nawet jeśli różnimy się w tak ważnych kwestiach, jak braterstwo wszelkich stworzeń – nie musimy się polaryzować. 

Pewnie, że znam historię tego magicznego miejsca, lub jak wolę jako “kościółkowy” koleś – dobrego miejsca. Heroizm Agaty w okiełznaniu architektonicznym budynku szkoły, i ta uważność na świat i człowieka, jest tu i wisi w powietrzu. W powietrzu tego Jarmarku wisi też wolność. Z tak różnych źródeł znamy tych, których spotkamy na tym Jarmarku Niebylejakim, na którym nie wydziera się przebrany za marynarza koleś z kołem fortuny i ohydnymi karzełkami z tworzywa w formie niby santa clausów. To nie ma znaczenia skąd tu przyjechaliśmy, z punkowego koncertu, ze wspólnoty religijnej, z Rozbratu, czy ateistycznego świata rozsądku, z biura, korpo, czy budowlanki…

Ktoś przyjechał bo fajnie pojechać za miasto, bo w sumie to niedzielny spacer, ktoś inny bo może by kupić stroik, pobyć wśród akceptacji, inny spotkać znajomych, napić się barszczu…No ja np. bo mi żona wierciła dziurę w brzuchu, że spotkać się i wogóle u Agaty jest tak pięknie…(Uwaga, artykuł nie jest sponsorowany). Tam jest pięknie.

Jarmark Niebylejaki, bo też w niebylejakim towarzystwie pojechaliśmy. Spotkałem sporo dobrych ludzi, znajomych i nie. Do domu przywieźliśmy: wuchtę fajnych kartek Margo, płyty Mały Kolberg: Podlasie i Wielkopolska, dużo dobra i ciepła…No to chyba coś się narodziło z Jarmarkiem. 

Zatem naszym przyjaciołom życzymy, co najmniej tyle dobra ile życzylibyśmy sobie. Gwiazdora z woreczkiem trafionych prezentów i by was już nigdy nie straszył żaden techno-marynarz na żadnym innym jarmarku, w żadnym śnie, Miasteczku na żadnym fyrtlu. Niech w każdym z nas będzie Niebylejakość, Piekno, Dobro i Chata Oleńka i Agata.

Jarek Mikołajczyk

Jarek Mikołajczyk
Jarek Mikołajczyk