Istnieje taki bollywoodzki film, którego tytuł „Czasem słońce, czasem deszcz”, doskonale oddaje ducha jednego z ciekawszych spotkań bibliotecznego cyklu „Włącz ciekawość”. Choć określeń na życiowe upadki i wzloty, sukcesy i porażki czy radości i smutki jest o wiele więcej.
Mowa oczywiście o spotkaniu pt. „Herbaciana sansara pod Himalajami – fotoopowieści z degustacją nepalskich herbat”, które 22 marca odbyło się w Czytelni Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna przy ulicy Mieszka I. Jego bohaterka, czyli fotografka, podróżniczka i miłośniczka herbat Agata Ożarowska, zabrała zaś swoich odbiorców nie tylko do dalekiego Nepalu na plantację herbaty czy zaprosiła do degustacji tego napoju, ale przede wszystkim na przykładzie przeżytych przez siebie wrażeń i przygód, a także poznanych ludzi – opowiedziała o tym, co można nazwać też sansarą, czyli kołowrotem dobrych i tych mniej pozytywnych przeżyć.


Jednak zanim do tego doszło, zebrani mogli dowiedzieć się, że Agata pracowała w poznańskim Ogrodzie Botanicznym oraz od lat interesuje się górami po których lubi chodzić i w pewnym momencie zafascynowała się też uprawą herbaty. Dlatego po jakimś czasie zrezygnowała z etatowej pracy i wyjechała w Himalaje do gór i herbacianych ogrodów. Do tych ostatnich trafiła dzięki mieszkającemu tam plantatorowi o imieniu Andrew, do którego wcześniej napisała z prośbą o wizytę. Tak zaczęła się jej przyjaźń z mężczyzną oraz z jego rodziną. Dalej było więc o całym cyklu ręcznego zbioru herbaty, gdzie najważniejszy jest pączek i dwa młode liście, i gdzie od tego jak wygląda zbiór tej rośliny oraz jej dalsze przetwarzanie (zmiękczanie, zgniatanie czy suszenie), zależy ostateczny smak, aromat i kolor naparu.

No i wreszcie pomiędzy pokazami zjawiskowych i egzotycznych zdjęć oraz zaparzaniem herbaty, pojawiła się opowieść o życiowej sansarze przyjaciela podróżniczki, którego poznała jak z powodzeniem wraz z rodziną prowadził swoje herbaciane ogrody, by za jakiś czas wskutek trującego ugryzienia gąsienicy, zapaść na marskość wątroby. I kiedy wydawało się, że taka choroba to wyrok oraz przymus opuszczenia rodzinnych stron i plantacji żeby podjąć leczenie w stolicy Nepalu Katmandu, to wtedy okazuje się, że niedaleko miasta są opuszczone ogrody, którymi Andrew zaczyna się opiekować, zdrowiejąc po udanym przeszczepie od syna, by wreszcie zabawić na weselu córki. Można by rzec – taka kolej życia, doświadczana przez niejedną osobę, ale kto wie czy nie wzmocniona doświadczeniem, że „dobro wraca”. Andrew bowiem, to według relacji Agaty niezwykle dobry i pomocny człowiek, który nie zostawia słabszych w potrzebie. Dlatego pewnie, gdy po jakimś czasie trafił na nieuczciwych wspólników, którzy nie płacili pracowniczkom i pracownikom plantacji, to stanął po stronie zatrudnionych, a potem wraz z nimi założył kolejny ogród i nie pierwszy raz wybudował dla nich dom.

Warto dodać, że było to niezwykle refleksyjne i pełne empatii spotkanie podczas którego nie brakowało też licznych pytań od publiczności o przyrodę, życie czy herbatę. Natomiast gnieźnieńskiej książnicy wypada pogratulować pomysłu na cały cykl „Włącz ciekawość”, bo każda osoba znajdzie tam swoją bohaterkę lub bohatera oraz oczywiście interesujący ją temat.
Fot. K. Kasprzak-Bartkowiak i BPMG