Skip to main content

Fragment wywiadu z Kultury u Podstaw

Fenomen Waberskiego rozjaśnia się coraz bardziej

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Z Dominiką Sochacką-Drzewiecką, muzykolożką i animatorką kultury w Starym Ratuszu i Miejskim Ośrodku Kultury w Gnieźnie oraz kustoszką pamięci o Klemensie Waberskim – patronie MOK, o muzyce, kulturalnej aktywności i właśnie Waberskim rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.

Kamila Kasprzak-Bartkowiak: Skąd wzięła się muzyka w twoim życiu?

Dominika Sochacka-Drzewiecka: Jako siedmiolatka rozpoczęłam naukę w Podstawowej Państwowej Szkole Muzycznej w klasie skrzypiec. To był czas zabawy. Nie miałam poczucia, jak niektórzy po muzycznej, że odebrano mi dzieciństwo. Myślę, że wielka mądrość w tym mojej mamy, która nie naciskała, a przypominała jedynie, że skrzypce były moją decyzją.
Dwanaście lat pracy i ambitne plany – realizacja dźwięku. Zbyt ambitne, jak się okazało przy pierwszym podejściu, więc trzeba było szybko znaleźć plan B, by nie stracić roku…
Muzykologia na Wydziale Historycznym UAM otworzyła mi oczy, jak ważne jest bywanie, doświadczanie różnego działania w zakresie sztuki, że istotne jest nie tylko to znane i lubiane, ale przede wszystkim poznawanie tego, co do tej pory nie było w kręgu moich zainteresowań. A ponieważ to było tylko uczestnictwo w kulturze przez pryzmat odbiorcy, brakowało mi pierwiastka wykonawczego. I tu pojawiło się dwuletnie Studium Piosenkarskie im. Czesława Niemena w Poznaniu.

K.K.-B.: Jednak nie jesteś typową artystką, która gra i śpiewa, tylko raczej animatorką, która organizuje i promuje…

D.S.-D.: Wiesz, nie mam natury scenicznej, nie czuję tego. I choć kocham śpiewać, realizować się muzycznie, nie czuję, by moim miejscem była scena. Działam w zaciszu swojego domu. Tam czuję się bezpiecznie. A przecież najważniejsze jest, by żyć w zgodzie ze swoim przeznaczeniem.
Natomiast wracając do animacji, to spotkałam na swojej drodze kilku mądrych i bardzo wymagających edukatorów. Ale przy tym ogromnie zakochanych w swoich dziedzinach. Nie byli to tylko muzycy. Myśląc o swojej przyszłości, poniekąd odwdzięczając się im, chciałam przekazać to dalej.

K.K.-B.: Naturalne zatem było, że trafisz do ośrodków kultury?

D.S.-D.: Tak naprawdę po wielu doświadczeniach w trakcie studiów naturalnym kierunkiem była muzykoterapia. Zaczęłam od wolontariatu w kilku NGO-sach. Później praca na etacie w Warsztatach Terapii Zajęciowej, w kilku szkołach. W tym samym czasie, zapewniając sobie różnorodność w działaniu, pomyślałam o rozwijaniu w Gnieźnie musicalu – w wersji dla dzieci i młodzieży.
Zaproponowałam zajęcia w Centrum Kultury „Scena To Dziwna” i tak rozpoczęła się Muzyczna Scena Od Podstaw – działająca przez 7 lat z 6 premierami. W 2019 roku po wielu latach aktywności, głównie w dziedzinie pomocy społecznej i edukacji, przeszłam do kultury i rozpoczęłam pracę w Miejskim Ośrodku Kultury.

K.K.-B.: Za co dokładnie odpowiadasz w Starym Ratuszu będącym filią Miejskiego Ośrodka Kultury?

D.S.-D.: Przez pierwsze lata działalności byłam odpowiedzialna głównie za tworzenie oferty w Starym Ratuszu, pisanie projektów oraz realizację działań kulturalnych. Teraz moje stanowisko poszerzyło się o działkę promocji MOK oraz rozwój publiczności, a także współpracę z partnerami.

K.K.-B.: I jak w tym wszystkim zainteresowałaś się Klemensem Waberskim (1907-1991), który teoretycznie nie jest nieznany, bo to w końcu patron MOK…

D.S.-D.: Postać Waberskiego osobiście była mi obca. Nie miałam możliwości spotkać go na swojej drodze. I po części wychodząc z założenia badacza – muzykologa – stwierdziłam, że może znalazłaby się przestrzeń na przypomnienie człowieka na tyle ważnego, że stał się patronem MOK-u.
Zbliżające się okrągłe rocznice śmierci i urodzin Waberskiego zmobilizowały mnie do projektowego postrzegania i zmotywowały do przygotowania całego cyklu poświęconego Klemensowi.
Ta potrzeba wynikała ze zwykłej ciekawości. To nie pierwsze cykliczne działanie, w ten sposób przypominające ważnego dla Gniezna artystę, działacza w obszarze kultury. Wcześniejsza praca nad postacią Teresy Łubińskiej-Kalinowskiej i wokół Wielkopolskich Weekendów Miejskich pokazała, jak wiele wątków kultury gnieźnieńskiej jest pochowanych w pamiątkach, historiach, wspomnieniach ludzi.

K.K.-B.: Nie wątpię, że tu pomogła też twoja muzyczna pasja, bo w końcu Waberski to głównie muzyk i kompozytor. Jak wyglądało odkrywanie tej postaci? Bo z tego, co pamiętam, to kiedyś wspomniałaś, że otrzymując materiały z nim związane, nie wiedziałaś, z czym się mierzysz.

D.S.-D.: Klemens był artystą. W każdej cząstce swojego działania pokazywał, jak wiele w swoim życiu poświęcił muzyce i animacji życia kulturalnego. W poszukiwaniach odpowiednich źródeł, tzw. zapalników, pomogli pracownicy MOK-u. Wskazali osoby, które mogą wesprzeć merytorycznie ten projekt.
Rozmawiałam z paniami Danielą Tamul i Łucją Misztal, które pokazały mi dwie różne perspektywy. Pani Daniela współpracowała z Klemensem Waberskim, natomiast pani Łucja miała bardzo rodzinne wspomnienia, bo była jego niedoszłą synową. Te dwie perspektywy zostały uzupełnione o pracę magisterską z 1999 roku autorstwa Agnieszki Walczak, opisującą historię i dorobek artystyczny Klemensa Waberskiego.
Tak zebrane materiały pozwoliły zrobić kolejny krok. Szukając nagrań, nut, zdjęć, dowiedziałam się, że niesłychany zbiór kserokopii rękopisów jest w posiadaniu Zenony Golc, która za każdym razem, gdy rozmawiałyśmy o Waberskim, mówiła o nim z dumą „pan profesor”.
Fantastyczną bazę przygotowało także grono uczniów z gnieźnieńskiej SP8 zaangażowane w projekt „Cyfrowa Szkoła – Wielkopolsk@ 2020”, przygotowując jedyny tak merytorycznie opracowany biogram w wersji online, dostępnej dla każdego.

Fot. Dawid Stube

Cała rozmowa na portalu Kultura u Podstaw:
https://kulturaupodstaw.pl/fenomen-waberskiego-rozjasnia-sie-coraz-bardziej/




Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak