Skip to main content
Wystawa w Galerii MOK

Emocje i czas

 |  Kamila Kasprzak-Bartkowiak  | 

Miniaturowe krzesełka na piramidach z polnych kamieni. Stara szafa przerobiona na trumnę z której wyrasta drzewko. Albo zegar, który chodzi tu własnym rytmem i wciąga nas do tego nieoczywistego świata.

Obiekty Roberta Bartela, które od 23 listopada można oglądać na najnowszej wystawie w Galerii Miejskiego Ośrodka Kultury, rozgościły się właściwie na całej przestrzeni. Ekspozycja pt. „Łowca czyścidusz”, zdaje się bowiem idealnie pasować do piwnicznego wnętrza Galerii, w którym liczne słupy i sklepienia utrudniają korzystną prezentację obrazów, ale dla rzeźby czy przestrzennych kompozycji, już nie stanowią problemu. Bo „Łowca czyścidusz” to zbiór precyzyjnie i perfekcyjnie wykonanych „trójwymiarowych” prac, będących częścią większej całości, których tytuł w tym przypadku odnosi się do powieści Jose Saramago pt. „Baltazar i Blimunda”. Ich autor, czyli wykładający na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym prof. Robert Bartel, to bowiem twórca, który od lat sięga po swoje ulubione motywy, łącząc je z doświadczeniami pracy jako arteterapeuta czy złożoną symboliką.

Po esencjonalnym i jak zawsze pełnym zaangażowania otwarciu wystawy przez jej kuratorkę Martę Karalus-Kuszczak, artysta chętnie opowiadał o swoich dziełach zainteresowanym odbiorcom, w tym o „Porządkach miłości”, czyli przywołanej szafie-trumnie, która siłą rzeczy kojarzy się z odchodzeniem, także jak najbardziej realnej w życiu twórcy osoby, ale i nowym początkiem symbolizowanym przez żywą roślinę. Albo też o konstrukcji z polnych kamieni, ptasich piór i sznurka pt. „Nauka spadania” oraz zegarze „unoszonym” przez kamień niczym koszyk balonu, poniżej którego znalazły się korzenie i ziemia. Tę ostatnią pracę o nazwie „Opowiadacze ulotnego czasu” jak i wcześniejszą, zaś wiązać można z powieścią Saramago, gdzie jeden z bohaterów próbuje stworzyć latającą maszynę napędzaną siłą ludzkiej woli – duszy.

Warto dodać, że tak niecodziennych i frapujących dzieł jest tu oczywiście więcej, bo obiekty nie zostały tu poustawiane według kategorii „ładności”, lecz pomimo niewątpliwej estetyki mają poruszyć emocje. Tak jak to robi też konstrukcja „Sandplay theraphy” inspirowana jedną z rzeczywistych terapii wykorzystującej piasek, którego jednak w galeryjnej przestrzeni nie uświadczymy. Zamiast niego mamy sztuczną trawę, ramę przypominającą ogrodzenie piaskownicy i wystające z niej liny oraz szklaną taflę podobną do wody, gdzie jedna z interpretacji doprowadziła oglądających do… grobu, a raczej dołu do którego po linach opuszcza się trumnę. Znakomite dzieło! Dobrze więc, że w odnowionym MOK-u i nowej Galerii dzieją się takie rzeczy. Natomiast wszyscy, którzy nie widzieli jeszcze tej wystawy, mają czas aż do 31 stycznia 2025 roku. Ba, będą mogli nawet spotkać się z artystą i wziąć udział w oprowadzaniu kuratorskim w styczniu, zaś dla szkół przewidziane są warsztaty. Brawo!

Fot. Paweł Bartkowiak

Kamila Kasprzak-Bartkowiak
Kamila Kasprzak-Bartkowiak