Skip to main content

Głos w sprawie

„Biblioteka to spóźniona dyskusja o kulturze w Gnieźnie!”

 |  admin  | 

Sytuacja związana z „Dziecięcą” budzi jak dotąd sporo emocji. Redaktorka Naczelna Popcentrali podjęła walkę o utrzymanie stanu obecnego „Dziecięcej”. Redaktor naczelny, wywołał temat jako przewodniczący Komisji, Kultury, Promocji i Turystyki. Dziś publikujemy głos osoby znanej redakcji, która pragnie pozostać anonimową, zapewne przez swoje związki z kulturą. (od redakcji)

„Biblioteka to spóźniona dyskusja o kulturze w Gnieźnie!”

W ostatnich latach Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna coraz częściej jest na ustach mieszkańców Pierwszej Stolicy. Tak jak wcześniej, zaraz po objęciu fotela dyrektora przez Piotra Wiśniewskiego mówiło się o pozytywnych zmianach, o wyjściu do mieszkańców, o bogatej ofercie nierzadko realizowanej ponad siły kadrowe pracowników, tak ostatnie dwa lata to nienajlepszy PR związany z niezrozumiałymi decyzjami, brakiem wspólnego, klarownego celu, który powinna nakreślić dyrekcja i do którego jako miasto powinniśmy dążyć. Nie bez kozery 15 czy nawet blisko 20 lat temu Gnieźnieńskie Forum Kultury podnosiło larum, że potrzebna jest strategia kultury z dobrą diagnozą i wyznaczonymi celami, w których zarówno odbiorcy jak i animatorzy, dyrektorzy instytucji po włodarzy miasta mogliby się odnaleźć i za nimi podążać. 

Przez te kilkanaście lat nic pozytywnego się w tym temacie nie wydarzyło i doszliśmy do etapu, w którym poprzednicy narazili nas na duże koszty i problemy. Obecnie stoimy już pod ścianą. Inwestycje w infrastrukturę kultury w ostatnich latach wyniosły nas, mieszkańców 41 mln złotych (co daje aż 683 zł na mieszkańca). Remont budynku eSTeDe, Stary Ratusz, MOK, Stolica eXperymentu, a przypomnę, że w planach była również nowa siedziba Biblioteki w budynku na Wenecji, za ponad 18 mln zł. Oczywiście wszyscy wiemy, że budynki potrzebują remontów, że Stary Ratusz się sypał, że fajnie chodzi się do nowych błyszczących miejsc. Problem w tym, że w Gnieźnie od dłuższego czasu nie idzie to w parze z rozwojem oferty kulturalnej w mieście bo zwyczajnie zaczyna brakować kasy. A dlaczego brakuje? Każde środki unijne, które można pozyskać to świetna okazja, żeby później chwalić się nowoczesnym budynkiem, przeciąć wstęgę i powiedzieć „to my, to nasze i nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa”. Zapomina się jednak, że każda tego typu inwestycja, zwłaszcza unijna (remont eSTeDe, Ratusza, MOKu) wiąże się z koniecznością stworzenia nowych etatów. No i super bo tu akurat jestem pewien, że każdy dobrze zagospodarowany etat pracujący w kulturze zaprocentuje w przyszłości. Problem w tym, że na etapie wniosków nikt o kosztach związanych choćby z nowymi etatami, mam wrażenie nie myśli. Powstał Stary Ratusz (jako instytucja) w nim Dom Powstańca, a program oraz etaty musiały być realizowane z istniejącego budżetu MOKu (kosztem instytucji matki). Tworzymy nowe instytucje, remontujemy stare ale budżet (pomimo rosnących kosztów pracowniczych oraz utrzymania instytucji) pozostaje taki sam lub się zmniejsza. Jak to wygląda w praktyce? Dyrektor musi podjąć decyzję czego w danym roku nie robić (wydarzenie, sekcja) żeby móc przerzucić i załatać dziurę związaną z rosnącymi pensjami, podwyżkami energii, nowymi etatami.

Podobna sytuacja spotyka właśnie Bibliotekę choć nie mówimy jeszcze o problemach związanych z utrzymaniem nowej siedziby! Żeby móc obiektywnie spojrzeć na gorącą ostatnio sprawę oddziału dla dzieci Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna: dla jednych przenosin, dla innych likwidacji najstarszej siedziby Biblioteki w Gnieźnie, symbolu blisko 80letniej historii książnicy (miejsce dla pokolenia rodziców i dziadków sentymentalne – tylko lub aż), należy spojrzeć na tę sprawę szerzej. Pomysł, który powstał kilka lat temu by stworzyć nową siedzibę tej instytucji w najbliższym czasie doprowadziłby do likwidacji dwóch oddziałów na Mieszka I (zarówno dla dzieci jak i dorosłych) i o tym dyrekcja doskonale wiedziała, ale najwidoczniej słabo było to komunikowane w przestrzeni publicznej skoro dziś czytamy artykuł w Przemianach, widzimy petycję itd. Można oczywiście mówić, że taka jest potrzeba, że idąc z duchem czasu biblioteka 3.0 i odświeżenie tego miejsca to właściwy kierunek. W świetle zmian infrastrukturalnych dyrekcja zapewne ma ambicje stworzenia czegoś WOW, nowego, atrakcyjnego dla czytelnika. Pytanie czy ktoś to policzył? Informacje z ostatnich tygodni pokazują, że chyba nie. Skoro na Staszica powstała Sówka, nowe miejsce Biblioteki, w której odbyła się ostatnia Komisja Kultury przy Radzie Miasta. Pomieszczenie, które trzeba było wyremontować, wyposażyć i wypełnić treścią (organizacja zajęć, spotkań), opłacić pracownika oraz media (prąd / ogrzewanie), a instytucja ma mniej pieniędzy w budżecie bo koszty utrzymania rosną itd. to trzeba było sobie zdawać sprawę, że gdzieś tej kasy zabraknie i w konsekwencji będzie trzeba albo zrobić cięcia w postaci etatów albo likwidacji jakiegoś oddziału. Myślę, że tu należałoby zadać pytanie dyrektorowi: czy kalkulował swoje decyzje starając się o fundusze na otwarcie Sówki? Chyba, że był to celowy zabieg by za chwilę część aktywności dla najmłodszych przenieść właśnie do nowo powstałego miejsca właśnie z ul. Mieszka? Mam wrażenie, że nikt tego pytania nie zadał i nie zadaje. 

Jestem ciekaw czy jest jakiś dokument, w którym zakreślone są pomysły na funkcjonowanie i rozwój prowadzonej przez dyrektora placówki na najbliższe 10-15 lat? Z takiego dokumentu pewnie moglibyśmy dowiedzieć się czy podejmowane kroki to konsekwencja jakiegoś szerszego planu i pomysłu dążącego do zmian siedziby, zmian funkcjonowania. W jakim kierunku zmierza i czy zwyczajnie się to spina finansowo? Czy może są to chaotyczne działania bez spisanych drogowskazów, które nastawione są jedynie na akcyjne zdobywanie funduszy i bieżące przeżycie. Idąc dalej czy miasto jest świadome wizji dyrekcji na funkcjonowanie Biblioteki i to w pełni akceptuje i wspiera? 

Ja mam poczucie, że my tu w Gnieźnie mamy po prostu problem z megalomanią. 

Czy Gniezno stać na kolejny „nowy” lub zrewitalizowany budynek instytucji kultury, który będzie funkcjonować samodzielnie? Moim zdaniem nie! Oczywiście ambicje często nie pozwalają nam zrobić kroku w tył lub podjęcia kompromisów ale wydaje mi się, że podobnie jak w innych miastach instytucje takie jak ośrodek kultury i biblioteka mogłyby mieć, a w niektórych miastach mają wspólny budynek. Dlaczego remontując MOK nie powiększono budynku tak by stworzyć miejsce dla Biblioteki? Wspólna infrastruktura, dostęp do niektórych sal w tym widowiskowej czy galerii spowodowałby, że miejsce stałoby się jeszcze bardziej atrakcyjne, z ciekawszą i bardziej różnorodną ofertą, w jednym miejscu, a idea biblioteki 3.0 została by zrealizowana naturalnie. Dlaczego remontując Stary Ratusz nikt nie przewidział, że może (jak się okazuje w bardzo bliskiej przyszłości) będzie potrzeba przenieść tam książnice? Dziś okazuje się, że pomimo dostosowania budynku dla osób niepełnosprawnych i seniorów nośność stropów nie pozwala na umiejscowienie siedziby Biblioteki w budynku Starego Ratusza. 

Jestem zawiedziony, że w naszym środowisku przestaje się rozmawiać rzeczowo, dyskusje nie są popierane argumentami i faktami, a jedynie podgrzewa się atmosferę pisząc (jak w Przemianach) o dwóch „mozolnie przygotowanych pomieszczeniach” czytelni biblioteki jak o świetnej, milionowej inwestycji spełniającej swoją funkcję i przyciągającą rzesze czytelników na koncerty i spotkania. 

Otóż nie, ani te pomieszczenia nie są wystarczające, ani funkcjonalne zarówno na koncert jak i dobrze wypromowane spotkanie. 

Za to petycje i pytania należałoby mam wrażenie kierować przede wszystkim do dyrektora Biblioteki. 

Reasumując odbyła się rewitalizacja Starego Ratusza, w który obecnie (poza Domem Powstańca) stoi pusty i generuje duże koszty. Zrewitalizowaliśmy MOK, w którym mogłaby być również Biblioteka (gdyby część zajęć MOKu jak wcześniej odbywała się w Starym Ratuszu), wybudowaliśmy Stolicę eXperymentu, w której z powodzeniem mogłaby się znajdować jedna z filii Biblioteki zapełniając jednocześnie przestrzeń i dając haczyk by oprócz nowych technologii zainteresować młodzież książką. Przepaliliśmy tym samym wiele milionów złotych, które z powodzeniem mogły wzbogacić ofertę, księgozbiór i zapewnić pensję pracownikom.

Przed nowymi władzami Gniezna i radnymi, nie lada wyzwanie ale liczę, że nikt nie będzie powielać błędów poprzednika i w końcu rozpoczniemy szeroki i nieskrępowany dialog na temat kultury w Gnieźnie. Póki co poczekajmy na konsultacje dotyczące strategii kultury Gniezna i spójrzmy na te sprawy chłodnym okiem, bez emocji i z pominięciem jedynie własnych interesów, nie zapominając jednocześnie, że odbiorca/uczestnik kultury jest najważniejszy i to dla niego pracujemy.

Nie-Sygnalista

admin
admin